A Ole dwie bardzo piękne, bardzo Fajnie masz, że dwie

Ja muszę prysnąć też, bo u sąsiada się pokazała. U mnie nie widziałam jeszcze.

Dziś za to atrakcje chirurgiczne prawie. Weterynaryjne. Kotu się jakiś ropień zrobił na poliku. Wyczyściłam ile mogłam i posmarowałam maścią z antybiotykiem. Rano powtórka.

Tak sobie myślę, że może sobie taka Olę zainstaluje przy przyszłej altanie . Ona ma zielone liście???

Muszę jutro swoje buksy przejrzeć.

Kotu zdrowia.

Potem zielone. Teraz lekko w purpurę wpadają. Kwiaty pachną delikatnie.

Tak a propos dyskusji o kleszczach
https://tvn24.pl/poznan/kleszcze-uwielbiaja-smartfony-lepiej-nie-zabieraj-ich-do-lasu-4562042

Nosz kurka, a ja zawsze z telefonem, bo endomondo działa, no i gps, jakbym nie wiedziała gdzie jestem...

Pisałaś u Ewy

tulucy napisał(a)

Można popryskać wrotyczem. Ja będę róże tym pryskać i podlewać. Mam napar z suszonego.
Rok temu tym podlałam na jednej rabacie i potem zapomniałam, że takie coś popełniłam. A jeszcze później się dziwiłam, jakim cudem na tej rabacie nie mam żadnych mszyc, skoczka, bruzdownicy... a po drugiej stronie ścieżki wszytko to było na różach. W tym roku jadę po całości.

Lucy przypomnij proszę jak się napar ten robi... Mam wrotycz od ciebie, chcę lać bo ilość mszyc jest ogromna. Róże mam oblepione. Spłukiwanie strumieniem nie działa.

Iwonka, zalałam susz wrzątkiem i tyle. Przykryłam i się naciągał.

Po kilku dniach jest gotowy.

Wczoraj niby brzydki dzień był i plan był na nicnierobienie. Tymczasem kolejne wyjście z psem zaowocowało oficjalnym zakończeniem cięcia róż w końcu.

Poza tym wiąże Geisha szczepiony na pniu ostatecznie wylądował u cioci o ok bo m się sprzeciwił wsadzaniu takiego drzewa u nas (cholernik (wiąz, nie m) przerósł korzeniami doniczkę, w której był zadołowane, i ledwo udało nam się go wykopać). Na zaplanowane dla niego miejsce poszła ostatecznie śś van Sleyt. Niestety kwitnąca i kwiatki zwiędły. Ryzyko

Dziś idę się męczyć koncepcyjnie z szukaniem miejsca dla 5 piwonii, 4 róż i jeszcze jakiegoś drobiazgu...



Wiąz na nowym miejscu


I takie tam, pies szczęśliwy, bo luzem.

To miejsce całe do obsadzenia. Widać nową podmurówkę, robioną w ubiegłym roku.

Nie mam pojęcia, co to za gość mnie odwiedza, dwa razy już go przyłapałam na jabłoni, za pierwszym razem aparat miałam daleko. za Drugim efekty jak widać, nieostre. A zgubiła mi się gdzieś moja książka z ptakami.