Łucja, ja na pierwszy raz z połowy przepisu bułki upiekłam wychodząc z założenia, że jak my, sztuk dwa, tyle bułek zjemy?

Ale daliśmy radę, niektórzy nie zjedli swojej normy ale inni nawet okruszków szukali
Dziś chleb poszedł z mojego starego przepisu, ale następne chyba znowu bułki będą w pełnym wymiarze

I też je chyba naznaczę, ładniejsze będą bo te pierwsze moje to w wysokość poszły, ale za małe i za wysokie kulki były formowane, choć i tak pyszne
Kobity - do pieców (nie na traktory)
P.S. A żeby nie było seksistowsko to przyznam szczerze, że ja tylko za przygotowanie, odmierzenie, odważenie produktów jestem odpowiedzialna plus kontrolę wypieku, a wcześniej formowanie, ale do zagniatania mam spec-maszynę, no nie najnowszą może bo rok produkcji 1965, ale daje radę na tym najcięższym odcinku