Pocieszająca myśl na dziś. Kończę z różami, sprzątam ścinki i mogę od jutra przesadzać, sadzić i tak w kółko. Dałam znak sąsiadom, że ich znajoma może przyjeżdżać po bukszpany, już wiem, ile potrzebuję, reszta do zabrania.
M wczoraj rankiem przesadził, stellata ma się całkiem dobrze. Grujek ma dosłownie kilka listków sczerniałych. Po reszcie roślin nic nie widać.
Na razie padły mi Minerva (już drugi egzemplarz, nie lubimy się chyba), Lady of Meggginch (będę chciała odkupić, bo ją lubiłam bardzo), jedna, co zapomniałam, co tam siedziało, dwie Sweet Dream na przedpłociu. No i najgorsze, padła mi Elfe

chyba że cudem odbije... I Mary rose. A przesadznaa jesienią Wedgwood póki co nie ma żadnych pąków. Ale wygląda na żywa. Czekam.