Nic kompletnie dziś nie zrobiłam, wracałam 3 godziny pociągiem z Warszawy. Z powodu inwestycji u nas na stacji była jakaś awaria. Masowa. Pociągi poopóźniane po 140 minut nawet. Normalnie się jedzie 20 minut do nas. Wracałam razem z dzieckiem. On po lekcjach, ja po pracy i wizycie w poradni. Zdjęcia wczorajsze.
Wczoraj to przynajmniej skończyłam tę rozkminianą ostatnio ścieżkę w warzywniku. Bez zasypania piachem, bo się skończył. Jutro - mam nadzieję - przywiozę sobie od sąsiada.