Kasiu, ładnie rysujesz - tyle mogę powiedzieć
Przede wszystkim jestem skonfundowana: duża działka miała być nieruszana, a widzę że zaplanowałaś na niej dość dużo nasadzeń, tarasik pomiędzy brzozami, placyk z ławeczką itd. I teraz nie wiem, czy mamy na niej planować czy nie?
Wcześniej napisałaś
"Atutem naszego „pola” jest właśnie obszar, takie poczucie swobody, wolności, natury. Dlatego nie chciałabym dzielić działki na „pokoje”. Jedyny podział to oddzielenie dwóch działek, by było więcej prywatności. No i utworzony jest już warzywnik i sad."
Błąd logiczny, bo podział na pokoje nie wyklucza wcale zachowania tego poczucia swobody i natury. Z kolei takie szpalerowe nasadzenia jakie zaplanowałaś na północnej granicy działki - z całą pewnością to poczucie wyklucza.
Podobnie z ze stwierdzeniem, że "ogród musi być prosty". Nie oznacza ono, że jesteś ograniczona do zrobienia rabat po obrzeżach, a na środku ma być patelnia (ale punkt za pomysł z soliterem!). Uwierz mi, że to wcale nie da pożądanego efektu "romantyzmu".
Przepraszam za tą bezpośrednią krytykę. Normalnie przedstawiłabym po prostu alternatywną propozycję, ale dzisiaj mam mało czasu i do tego potrzebuję wyjaśnienia, o co chodzi z tymi działkami.
No chciałabym uprzedzić, że ja bardzo chętnie pomogę przy robieniu planu dla działki i będę się starała pamiętać o Twoich wytycznych (że ogród ma być obliczony na ogarnięcie przez jedną kobietkę
), ale mimo to, początkowe etapy planowania powodują zwykle ból głowy u adresatek moich pomysłów. Najbardziej aktualny przykład miała ostatnio Dorka
Jeśli jesteś w stanie pogodzić się z tym ryzykiem, to od poniedziałku mozemy jechać z tym koksem