I dołuję i nie dołuję. W zeszłym roku stały na wierzchu, tylko ceramiczne małe zadołowałąm - ocynkowane zostały nie zakopane.
Jeśli dołuję, to owijam streczem donice, aby się nie pobrudziły trwale, bo potem dużo roboty z myciem. Zakopuję w ziemi a gdy na wiosnę wychodzą już kiełki i nie ma dużego mrozu oraz da się wyjąć z ziemi, to wyjmuję.
Dobrym sposobem i częściowo w tym roku tak robię - jest sadzenie w czarne doniczki szkółkarskie, potem dopasowanie ozdobnych doniczek i wstawienie w nie (posypanie zmieloną korą aby zamaskować czarny plastik) - a gdy dekoracje tulipanowe są już brzydkie, wyciągam z ładnych doniczek, odstawiam gdzieś w miejscu niewidocznym dalej i stoją do jesieni. A w te ładne donice sadzę kolejne kompozycje kwiatowe.
Pójdzie dalej, za jeziorko, a potem zakręci na drugą stronę, czyli na prawo.
A zaraz przy wejściu na lewo, likwidujemy tę szkółkę, przenosimy dalej.
Mamy już przygotowane miejsce, uprawione, a na reszcie zasiane żyto, jest pięknie, czyściutko i co najważniejsze - uprawione. Potem po zaoraniu żyta, posiejemy gorczycę.
A na wjeździe zamierzam zrobić "brzytwę" zamiast łąki kwietnej, nie sprawdziła się na froncie. Od lipca już źle wyglądała.