Karola, zaraz rybek nie będzie widać zza tych roślin. Poszalałaś, jak u siebie w ogródku.

Ale piękny ten busz.
Mnie się też jakoś nie chce wyjeżdżać na stałe. Nigdy o tym nie myślałam. Może dlatego, że tu mam za dobrze.

I za dużo widzę historii, że wcale tam tak pięknie nie jest.
Syn znajomej, inżynier budowlany, w dużej firmie w Kanadzie, jeździ po 80 km do pracy i ma byle domek z kredytem. Koleżanka - 10 lat oboje w Anglii, ciągle w wynajętym mieszkaniu, bez specjalnych oszczędności. Ona chciała wrócić i budować dom, on się boi tu od nowa szukać pracy. Któreś z nich już zawsze będzie nieszczęśliwe. Druga koleżanka po roku w Szkocji prawie popełniła samobójstwo - tak na nią działał klimat, po powrocie musiała się leczyć, a mąż miał focha, że tak się dobrze w pracy zapowiadało. Miała wrażenie, że się dusi, mokrym, ciężkim powietrzem.
Domki w Anglii przeważnie są paskudne. Mówimy o takich, dla zwykłego obywatela. Te które pokazują w różnych programach, te w których byłam. Nie chciałabym mieszkać w takich. Mój jest ładniejszy.
Znam sporo ludzi, którzy tutaj zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Nie zapracowując się. Jak ktoś ma spryt i szczęście, to mu wszędzie dobrze.
Ja jestem za leniwa, żeby walczyć od początku, a tak jak jest, jest całkiem nieźle.
Głosuję za opcją mieszaną - paskudną pogodę przeczekać w jakimś miły miejscu.