Wczoraj selery posadzone, wysadzone w łąkę i rabaty penstemony z przechowalnia, posiany krokosz niech wschodzi bo jak potem łąka śmignie będzie miał za mało światła, a i nie wiadomo czy wilgoć będzie, a teraz jest. Trzeci dzień tnę hortensje. Wczoraj poczyniłam spostrzeżenie, że chyba dobrze robię z tym cięciem o oczko dwa wyżej w każdym kolejnym sezonie bo te pędy z początków cięcia co sezon na tą samą wysokość pozamierały całkowicie. Wyczerpały uśpione oczka i koniec, zrobiły się całkiem martwe. Z drugiej strony jak co sezon cięte wyżej to już jestem na etapie kiedy to cięcie muszę wykonywać z rękoma do góry. Za dwa trzy lata potrzebna będzie chyba drabina, a tam nie ma gdzie i jak jej ustawić. Zastanawialiśmy się nawet co jak już nie będzie możliwości cięcia bo nie sięgnę.... Porosną hortensjowe drzewa? Mogły by być całkiem fajne tylko po zimie strasznie będą śmiecić suchym kwieciem po całym ogrodzie. Tego bym nie chciała. Emuś wczoraj odfoliował wolierę, jest tak ciepło, że aż w kurniku było gorąco. I tak leci dzień za dniem nie wiadomo kiedy i już mija tydzień kwietnia. W tym roku tak mi czas pędzi, że aż mnie to przeraża. Zaraz będą kwitły bzy, a jeszcze stare kwiatostany nie wycięte. Wrzosy te co przetrwały też już rosną i to mocno, a też nie cięte jeszcze. I raczej do tygodnia do nich nie dotrę. Sterty gałęzi do spalenia piętrzą mi się od jesieni, stałe wieje, albo pada nie ma możliwości bezpiecznie zapalić ogniska. A ciemiernikom popiół już by się przydał. Zaglądam do Was gdzieniegdzie coś piszę, ale czasu mam na razie mało. Wybaczcie, robota w ogrodzie ważniejsza póki pogoda pozwala. Remontowo też chwilowo się nic nie dzieje bo w ogrodzie nie ogarnięte. Dziś mam plan wysiać marchew i buraki ćwikłowe. Pasowałoby za chwilę sadzić ziemniaki..... Robota goni robotę