Żarcik -jak mawia mój synek
Ale powaznei mówiąc to wczoraj mielismy w tatrze lalek przedstawienie dla dzieci i potem był tez mikołaj, prezenty itp. byliśmy tam też z przyjaciółmi i po imrezie pojechaliśmy do nich na herbatkę

herbatka wyglądała tak ze mąż prowadził auto więc ja się skusiłam an nalewkę śliwkową. wypiłam ze cztery kieliszeczki tej pysznej nalewki i pojechaliśmy do domu. Osłabła poszłam spać gdy w okolicach 24-tej mąż mnie budzi że mam wstawać i iść mu pomóc bo wiatr....
Okazało sie że wiatrzysko porwało nam trampolinę która latała po ogrodzie jak żagiel na wietrze byw końcu wylądować na ogrodzeniu sąsiada. Ciemno , zimno, mokro, wietrzenie , w głowie dyskoteczka a tu trzeba działać.
Walczylismy z godzinę, trampolina pogięta, siatka porwana

A od dwóch miesięcy rposiłam mążą: schowajmy tę trampolinę, schowajmy tę trampolinę.
Tak to jest z chłopami

Zawsze mają czas