za Novalis wbija sie w kadr bossski Leo ... na drugim planie ogłupia balans bieli i nie oddaje koloru ... niestety stracił kilka gałęzi na skutek zarazy (czarna plamistość ) ...
Novalis nieładnie się starzeje ... ale młodość to ma piknom ... !!! ... deszcz chyba nie ma tu większego znaczenia ... robi się mało ciekawa gdy przekwita z deszczem czy bez niego ... przynajmniej dla mnie
Iza uwielbiam u ciebie słowo pisane i pismo obrazkowe
Wiedziłam ,ze bedzie Pani zadowolona z Jamesa, Jamesa Galway'a
Myslę , ze powinna Pani pomyslec o Royal Jubilee jako uzpełnienie do Jubilee Celebration
A Twój Leoś to mnie zachwyca trwałością kwiatów i błyskiem na lisciach. Muszę gdzies wetknąć Heatcliff i od miesiaca dumam i stoi nadal w donicy... Czy dac do towarzystwa do Leosia czy zrobić konkrencję Wiliamowi?
Niektore roze zaczynaja kolejne tłoczenie. Czy Ty masz Alnwick Rose! Jesli nie pomysł o niej. Te filizankowe kwiatki ah boskie SOM.
Jak Twoja kostrzewa ? Czy juz ładna?
Melduję ze viva na przedplociu poszła sie paść.....
Izunia byłam w agro na Paderewskiego i były twoje Noavaliski.. i był Leonardo .... nawet się zastanawiałam czy nie kupić ...ale na razie nie mam gdzie wsadzić .... a piękne som....a w Twoim kadrze .... to już w ogóle
Przybiegłam popodziwiać piękne klimaty i siem nie zawiodłam
Pokaz różany, mniam!
Ja swoje novaliski (sztuk dwie) też uwielbiam - zdrowa, pracowita, piękna i oryginalna
Leosia mam jeszcze bobaska, ale przez Ciebie musiałam go mieć i skusiłam się na jesiennego golasa - u mnie jakoś ledwo zipią….
Jamesa nie mam, ale zamierzam.
cała Polska dziś kosi ... ale zanim zacznę tę nierówną walkę z urządzeniem, które nie wiedzieć czemu musi robić dokładnie to czego ja sobie nie życzę obwieszczę iż mam !!! przepiękne filiżanki z ulubionym aromatem pod nazwą Alnwick ... (o ile ich nie skoszę w przypływie szaleństwa ... )
Leoś zaprawdę tą brylantyną na liściach zachwyca ... kwiat trzyma długo a gdy wyblaknie daje subtelnie do zrozumienia by z wizytą przyszedł sekatorek ... zachwyca o ile nie podda się czarnej plamistości ... mój siem poddał ... nie wiem czemu ... to zupełnie jak z dręczącym kobiece uda celulitem ... ... ktoś wie skąd się menda bierze ??? )
... z jednym walczę unikając m in glutaminianu (działa !!! ) ... z drugim wdrażając oprysk i eliminację mechaniczną ... czym z czym chyba jasne ...
apropo vivy mam odkrycie sezonu 2015 ... viva uprzejmie każdego roku mi coś udowadnia ... z reguły używam jej do akcji "łan udający Prowansję " ... łan zaiste w jej wykonaniu kreuje się imponująco ... idzie we wzrost i pieknie powiewa ... jakąś dobę lub dwie ... po tym czasie z reguły uznaje iż ma jak panienka z dobrego domu "leżeć i pachnieć " ... i zalega pokotem ... co "koszący trawę" podziwiają śląc w atmosferę soczyste wyrazy uznania ...
dlatego bardzo mnie zdziwił pokrój krzaczków równolatków tej zalegającej wdzięcznie na trawniku czy trotuarze zliokalizowanych w kubiku z bossskim Leo ... otóż te wyczuwając obrzeże bukszpanowe stoją !!! i to w kwadrat siem formując nawet ... zjawisko postaram się się dziś poddać analizie obrazowej i bractwu ogrodniczemu zaprezentować wieczorem ...
wieczorem to fszyscy bendom na kawce w Madżeniu ... przecież sama się zainstaluję na ucztę zmysłów ...
teraz powinnam się odmeldować przy tej kosiarce elektrycznej (Ensanta ja też się nią brzydzę ... i mam już dość skoszonych kabli !!! ... ) ale leniwie sączę drugą kawkę w pozie godnej zleżałej vivy na trotuarze ... ... niespiesznie (jest weekend neuron ma wolne ) rozmyślając nad niedawno rozpatrywaną na tarasie Anuli kwestią wypowiadania życzeń ... czy zawsze jesteśmy zadowoleni gdy się spełnią ? czy czasami robią psikusa ...
bo mi się spełniło ... Nieletnia dorosła i niebawem zamieszka w Krakowie (lub Lublinie ) wchodząc w tajniki inżynierii biomedycznej ... dom mam dla siebie ... ciszę mam i porządek ... ba wystylizowałam sobie tarasik na eden ... i sączę kawkę nic nie musząc w wiadomej pozie ... i nie wiem czy to tego ja chciałam ...