Mała Mi ja tylko na minutkę wpadam się przywitać i powiedzieć że pamiętam o ogrodowisku i wspaniałych ludziach którzy tutaj są
Mieszkamy już u siebie , trochę po partyzancku ale co tam (znasz to przecież z autopsji) ważne że u siebie
W ogrodzie nie zrobiłam nic, czekam na wiosnę
Myślałem, że nigdy nie dożyję ostatniego odcinka Mody na sukces Koniec świata! Ale doczytałem, że dalsze odcinki są tylko TVP zrezygnowało... Jednak końca świata za tydzień nie będzie Wianki można pleść
Aniu, nadrobiłam zaległości z listem, trzecim c z przodu kobieto kieszonkowa przyznaje się bez bicia jak nie zarażę się u Ciebie jakimś wirusem, to u innych ogladam czosnki z kamasją I co? Kupiłam, posadzę, jak nie zamarznę i jeszcze ta wiązówka, jeśli dobrze pamiętam nazwę, mnie korci i miałaś rację, że będę dalej gromadzić rośliny, bylinowe ogrodniczki już tak mają. Ale jak już, to przynajmniej te sprawdzone, przetestowane Pozdrawiam.
Z siania piwonii to bym sie chyba ich nigdy nie doczekała.... próbuję z jednego kłącza.. i też mnie szlag trafia, bo na jedna piwonię z takiego kłącza czekałam 5 lat. Standard 2 lata. Ale jedną kupiłam na wyprzedaży, zdechłą, jesienią bez odmiany bo wymieszane za jakieś grosze.. i ta zakwitła już w pierwszym sezonie
Jak sie chce piwonie to najlepiej zamawiać w sprawdzonych źródłach lub przez podział od znajomych. Ale one dość długo przyrastają by nadać sie do podziału. Najlepiej kupować już w doniczce. I nie sadzimy głębiej niż rosła, bo nie będzie kwitła tak szybko.
Moja pierwsza piwonia.. od mamy
Napisałam wczoraj długiego posta i mi zjadło przed wysłaniem, pisałam z doskoku i co jakiś czas..
Teraz skrót.. może i dobrze, bo nie będzie poematu.
Gwiazdy lubią spadać .. ale trzeba pomyśleć szybko życzenie.. ponoć sie wtedy spełniają
Surmia byłą piękna, a teraz jest normalna.. trudno.. los tak chciał.
Rabata przy ognisku i mnie zaskoczyła.. naliczyłam ponad 13 gatunków samosiewek.. budleja, szczypior, dwa rodzaje rudbekii, kosmos, stipa, rozplenica, szałwia, przetacznik, kleome (różne kolory), przewrotnik, dziewanna, jeżówki, bratki... i na pewno czegoś zapomnialam.
Co do oczka, a w Twoim wypadku stawu.. to już lepiej pytać Mariusza z Przyjaznego.. on jest fachowiec. Moje jest wyłożone folią i to sztuczny twór.. u mnie nie ma szans na naturalne oczko. Popełniliśmy sporo błędów przy budowie.. ale to chyba jak z domem.. pierwszy jest nie do końca udany. Szczególnie, że mieszkało sie w bloku przez prawie całe życie.
Z moich obserwacji wiem jedno, że staw bez filtra trudno wykonać, by woda była czysta, szczególnie jak sie ma tak dużo ryb jak ja.. niestety odłowić ich się nie da.. małe wyłapujemy na płyciźnie, ale te duże to tak sprytne, że bez spuszczenia wody nie ma szans. Mnożą sie na potęgę.. dlatego wpuściłam tam złote orfy.. maja wyjadać młody narybek. W tym roku chyba to zadziałało, bo już takeigo przyrostu naturalnego nie stwierdziłam. Problemem są też karpie koi w oczku, bo podjadają lilie i wygrzebują wszytko z doniczek.. Rośliny bez ziemi rosną słabo i co roku muszę wyciągać doniczki by uzupełniać ubytki.
Doniczki ustawione na macie z włókna kokosowego... wczepiły się przez otwory w donicy do tej maty i już sobie bardzo dobrze radzą i bez doniczek. To znaczy doniczki są, ale rośliny wrosły w matę.. i rosną bardzo dobrze.. pomiędzy matą i korzeniami zbiera sie chyba jakiś muł któy odżywia rośliny. Wniosek mam jedne, jak sie chce by oczko zarosło roślinami to warto na półkach i na brzegu dać matę/siatkę z włókna.
Największy mój błąd to za wąskie półki.. a może nie mój tylko ekipy którą wynajęłam by pomogła wykopać dół. Sprzęt ciężki nie miał jak wjechać i trzeba było kopać ręcznie Pierwotnie oczko miało ładne szerokie półki.. miało być mniejsze, mostek przez środek i takie tam.. Niestety pomocnicy źle zrozumieli "wyrównać jeszcze ładnie półki i koniec roboty". Wyrównali półki.. ścinając je pod skosem!!!! Wtedy pierwszy raz słyszałam jak mój maż na kogoś krzyczy
Ratowaliśmy co sie dało... ograniczała nas ilość miejsca i szerokość folii..
To już w trakcie ratowania tych nieszczęsnych skosów.. widać na zdjęciu. I widać ile musieliśmy jeszcze podkopać, aby dało sie zrobić jakiekolwiek półki.. Doszła jeszcze wełna mineralna która je zwęziła. I widać jakim sposobem kałuża wyszła ogromna.. Zasypać sie tego już nie dało
Na teraz tyle, bo muszę wracać do pracy..
Ja mam po to ogród by mieć wesoło, kolorowo i różnorodnie.. to tak jak w jadłospisie. ile można jeść to samo??? I ile można sie gapić na to samo??
Na początku chciałam ogród z trawy i kilku iglaków.... ale jak zaczęłam przyglądać sie wkoło.. to doszłam do wniosku, że będzie nudno, monotonnie i tak samo cały rok. Skąd mam wiedzieć że zmieniają sie pory roku??
Teraz jak próbuję sobie przypomnieć kiedy coś tam było.. to pamiętam co kwitło... i tym sposobem wiem czy to był maj, lipiec czy wrzesień.
Bo to z tym minimalizmem jak z dietą. Można sie odchudzać, sylwetka piękna, ale ile przyjemnosci z jedzenia mniej
Dzięki kochana za wszelkie uwagi. Odnajdę człowieka Dla mnie każda uwaga jest cenna. U mnie na pewno ryb nie będzie - to postanowione już dawno. Chciałabym zrobić coś na kształt amatorskiego stawu kąpielowego ze stałym podziałem na część kąpielową i roślinną, z poprowadzeniem pomp tak aby to rośliny właśnie oczyszczały wodę itd. Na profesjonalne zbudowanie takiego stawu nas nie stać bo to koszty kosmiczne dlatego czytam co się da i gdzie się da. U ciebie na przykład nowością dla mnie była informacja o wełnie mineralnej. Nornic u mnie w bród więc muszę rzeczywiście pomyśleć o zabezpieczeniu folii przed gryzoniami. A jak patrzę na te skośne półki to widzę że nie bez powodu obawiam się prac koparkowych.
Ale ziemię to masz niezłą. U mnie w niektórych miejscach jak wbijasz głębiej niż szpadel to już żółciusieńki piach jak na plaży. Ale z tą ziemią we własnym ogrodzie to chyba tak jak z włosami - kto ma kręcone chce proste i na odwrót. Ja narzekam na mój piach ale jak jadę do rodziców po glinę i widzę co tam jest po deszczu to już sama nie wiem co lesze
Pozdrawiam ciepło
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...