Aaaaaaa... bo ja z pośpiechu pomyliłam, myślałam że to tess zbadała ph.... i dlatego piszę do niej - widzisz nie zakwasiły
dziewczyny zróbcie poprawkę na ten mój błąd.
Obejrzyj dobrze czy nie mają chlorozy i jeszcze raz zrób pomiar. Mogą być odporniejsze na nieco wyższe ph. Sama wiesz najlepiej jak były sadzone i w jaką glebę i czy rodzima jest urodzajna. Tak po oglądzie to nie widzę dramatu - siarczany by dały radę /a one im/. i siarka na przyszłość.
Zasada ogólna jest taka - powyżej ph 6,0 nie dajemy nawozu i zakwaszaczy, ale to zasada ogólna. Maluchy jej podlegają bezwzględnie i odmiany wrażliwsze na zasolenie /np. zółtokwitnące/.
Z praktyki wiem, że części rh nic się nie dzieje /większym, odpornym odmianom/. Ale żeby tak robić potrzeba obserwacji i wprawy w stosowaniu siarczanów przez jakiś czas / a także odpowiedniej gleby, na glinie zawsze się boję/.
I nawet jak zadziała - to na krótką metę, bo w glebie po prostu brakuje materii zakwaszającej i ph skacze po kranówce.
Czasami widzę Wasze rh i wiem, że jak bym była na miejscu - opanowałabym ph chemią, ale Wam tego nie radzę bo to ryzykowne i na krótko, lepiej się postarać i zrobić dobre stanowisko.
Także Aga - decyzja należy do Ciebie.
Jak zostawisz - to dobrze by było na zimę każdemu dać na korzenie po łopacie obornika.