Dzisiaj pogoda typowa dla późniejszej jesieni, raczej nie wyjdę dobrowolnie na dwór.
Ale wiecie co, widzę jak rolnik wywozi obornik, kurczę- mam "apetyt" na ten obornik, mogło by mu spaść trochę koło mnie, tak jak w tamtym roku

W tamtym roku spadło z przyczepy (rozrzutnika) i poleciałam zbierać, jak jechał z powrotem to sie zatrzymał, ale ja mówiłam , że sprzątnę to do siebie i kazał mi poczekać, jak jechał z pełnym załadunkiem to mi jeszcze zrzucił
Tymczasem obchodząc się tą "wykwintną sałatką" pokażę parę nowych zdjęć i pomyślę jakby się zakręcić po nową porcję.
Pod sosną z długimi igłami posadziłam wrzosy, ziemię wybrałam i przekopałam ze ściółką leśną, torfem, czarnoziemem, odrobiną obornika, mączką organiczną. Bryły korzeniowej nie rozrywałam. Wyściółkowałam.