Kupiłam takiego oto cisa (duży dość) i postawiłam w raczej widocznym miejscu...
Tymczasem Małż nawet nie zauważył, chociaż wczoraj wysypywał żwirek pod pergolą obok.
Aniu dziękuję za przemiłe spotkanie i pyszne jedzonko - tu brawa dla męża.
Cały tydzień po jeździliśmy na działkę, a tam internet muli bardzo, ledwo udało mi się zdjęcia z Ani ogrodu wgrać.
Przepraszam, że tak późno wklejam te swoje pstryki.
Jeszcze kilkanaście dni temu trudno było tam przysiąść, bo brzozę opanowały jakieś mszyce. Znowu trzeba będzie jaą malować, bo tej spadzi trudno się pozbyć.
Najczęściej przysiadam na ławeczce na wirażu. Jest z niej widok na bylinówkę i róże.
Znalazłam przepisy. Kiedyś zrobię eksperyment kulinarny. Nie wiem tylko, czy traktować ją wtedy jako zastępstwo chipsów (nie przepadam), czy jako dodatek do dania głównego.
Lada dzień będę wykopywać sadzony jesienią czosnek. Bobu i agrestu starczy jeszcze na jeden seans filmowy. Na szczęście zaczyna owocować cukinia. Lubię ja wykorzystywać w kuchni. Na pomidory i ogórki trzeba jeszcze trochę poczekać.
Różyczki dla Ciebie, bo lubisz.
Wciąż nie wiem, czy to Kimono, czy nie. Jedno jest pewne. Wciąż zachwyca mnie jej kolor.