Ten deszcz, którego masz już zapewne dość, tak soczysty sezon Ci zafundował, że aż zieleń z monitora w oczy kłuje. Ja również w niedoczasie jestem. Donic zatrzęsienie czeka, a i nowe przychodzą, nie wiem skąd
Misa wygląda super, rośliny przy niej też. Podziwiam wszystkie widoki. Poleżałabym tam w cieniu z na leżaczku z książką.
Dołączam do fanów książki "Lecje chemii". Zapisuję pojawiające się propozycje
Sfochowana widzę, że królestwo zaanektowała już kompletnie. Jako służba się widocznie dobrze spisujecie, to zaszczyca Was swoją kociostokratyczną istotą.
Co do blokowisk... Komunikacja rurami u Was w bloku występowała? U nas w bloku jak się działo coś, co nie odpowiadało komuś w pionie, to po rurkach od ogrzewania, które szły pionowo przy ścianie się czymś waliło

Intensywność była zależna od przewinienia i długośći przekraczania niepisanych norm. Czasem i ktoś w nerwach odpowiedź odstukiwał.
Inne drogi porozumiewania się w tamtych czasach były. Domofonów nie było to się darło na drugie, trzecie piętro do rodzicielki

Trochę jednak ten czas mieszkania w bloku wspominam z rozrzewnieniem

Ale to chyba też dlatego, że to inne czasy były, inny świat i jednak jako dziecko miałam inne potrzeby.
Jak swoje dzieci przyszły to dom i możliwość wyjścia z nimi nawet boso na zewnątrz nie do przecenienia.
Na blokowisku jest jedna zaleta - dzieci mają więcej towarzystwa. Z tego powodu czasem mam wyrzuty sumienia, że nie próbowaliśmy gdzieś szukać działki w mieście, ale ograniczenia finasowe zadecydowały o tym, że wzięliśmy kawałek działki na wsi od taty. Teraz musimy wozić towarzystwo, jak się chcą z kimś spotkać. Z miejscowymi ciężko im znaleźć wspólny język.