Ogród pewnej ogrodniczki
18:11, 12 wrz 2015
UWAGA - TRAWA!!!!!
Hm....
W radiu mówią "udane, sobotnie popołudnie". A i owszem że udanie. Pizza udana, zielona herbatka udana, pogoda udana i synek całkiem udany. A co do ogrodu to....hmmm... nachodzi mnie pewna refleksja, refleksja ogrodowego laika-amatora. I pisze to ku przestrodze i dla potomnosci.
Miałam dziścia lat, nowy dom, pusty portfel, fajnego mężA, kilka kilogramów nadwagi i 10 arów ogrodu... no i byłam fanką DŻEMU.
I tak to anno domini 2013 roku typowy mieszczuch z obcasami na 12 cm stał sie posiadaczka kilku rzeczonych arów odłogów.
Plan był prosty: thuje i trawa. Dlaczego?? Bo to zielenina BEZPROBLEMOWA!! Wystarczy woda z niebiosów Pana naszego i rośnie samo. O ironio i naiwności!
O ile thuje to cud natury, który nie wymaga wiele, o tyle trawa to CZARNA ROZPACZ!!!
Miało być tak miło, leżaczek i woda minerala a skończyło się na nawozach, kosiarkach, odchwaszczaniu wertykulacji i grabieniu.
Trawa to koszmar i sen nocy letniej Juli zanim popełniła błąd Romea. Trawa to nieustanne kosznie, podlewanie, kłótnie z mężem i kolejne koszenie
Dziewczyny oto moja manifa i mój protest: sadzcie i powiększajce swoje rabaty!!! Kupujecie tulipany, żurawki, hotrensje i co tam jeszcze przyjdzie Wam do głowy, wszystko poza "BEZPROBLEMOWA" trawką!!!!
Trawa Was zajedzie. To mój protest laika i ogrodnika-amatora!! Nie dajcie się zwieść - trawa to nawozy za kilkaset zeta rocznie /zamiast majtek Triumpha/, wertykulacja bynajmniej nie na piekne oczy /a mogła byc Pandora/, kosiara za 700 zeta /torebka Batyckiego/, oczekiwanie na śmieciarzy i wywóz odpadów zielonych /dobre rajty bezszwowe/, kompostownik i jego zapachy / wyjazd na termy z koleżankami/ i tipsy które idą w niepamięć.
Trawa to roślina do Orłów a ja wróbel pospolity jestem.
A jak juz wydacie te stówy / nie na majty Triumpha bynajmniej/ to przyjdzie koleżanka z psiakiem który Wam narobi na trawiszcze owo i nikt nawet nie zauważy. No bo co tam Wasza trawa zieloniutka przy karkówie z grilla, szaszłyku i wineczku czerwonym serwowanym przez 85 kilogramów i 185 cm czystego testosteronu i zarostu z dnia poprzedniego w postaci faceta Waszego.... Ech....
Hm....
W radiu mówią "udane, sobotnie popołudnie". A i owszem że udanie. Pizza udana, zielona herbatka udana, pogoda udana i synek całkiem udany. A co do ogrodu to....hmmm... nachodzi mnie pewna refleksja, refleksja ogrodowego laika-amatora. I pisze to ku przestrodze i dla potomnosci.
Miałam dziścia lat, nowy dom, pusty portfel, fajnego mężA, kilka kilogramów nadwagi i 10 arów ogrodu... no i byłam fanką DŻEMU.
I tak to anno domini 2013 roku typowy mieszczuch z obcasami na 12 cm stał sie posiadaczka kilku rzeczonych arów odłogów.
Plan był prosty: thuje i trawa. Dlaczego?? Bo to zielenina BEZPROBLEMOWA!! Wystarczy woda z niebiosów Pana naszego i rośnie samo. O ironio i naiwności!
O ile thuje to cud natury, który nie wymaga wiele, o tyle trawa to CZARNA ROZPACZ!!!
Miało być tak miło, leżaczek i woda minerala a skończyło się na nawozach, kosiarkach, odchwaszczaniu wertykulacji i grabieniu.
Trawa to koszmar i sen nocy letniej Juli zanim popełniła błąd Romea. Trawa to nieustanne kosznie, podlewanie, kłótnie z mężem i kolejne koszenie

Dziewczyny oto moja manifa i mój protest: sadzcie i powiększajce swoje rabaty!!! Kupujecie tulipany, żurawki, hotrensje i co tam jeszcze przyjdzie Wam do głowy, wszystko poza "BEZPROBLEMOWA" trawką!!!!
Trawa Was zajedzie. To mój protest laika i ogrodnika-amatora!! Nie dajcie się zwieść - trawa to nawozy za kilkaset zeta rocznie /zamiast majtek Triumpha/, wertykulacja bynajmniej nie na piekne oczy /a mogła byc Pandora/, kosiara za 700 zeta /torebka Batyckiego/, oczekiwanie na śmieciarzy i wywóz odpadów zielonych /dobre rajty bezszwowe/, kompostownik i jego zapachy / wyjazd na termy z koleżankami/ i tipsy które idą w niepamięć.
Trawa to roślina do Orłów a ja wróbel pospolity jestem.
A jak juz wydacie te stówy / nie na majty Triumpha bynajmniej/ to przyjdzie koleżanka z psiakiem który Wam narobi na trawiszcze owo i nikt nawet nie zauważy. No bo co tam Wasza trawa zieloniutka przy karkówie z grilla, szaszłyku i wineczku czerwonym serwowanym przez 85 kilogramów i 185 cm czystego testosteronu i zarostu z dnia poprzedniego w postaci faceta Waszego.... Ech....