Tak, jak będą "jednorodnie" kompostowane to uzyskasz tzw. ziemię liściową - ph około 4,5. Zalezy jakie liście dominują, bo może być 3,5 lub 5,5. Ale zawsze jest kwaśna lub lekko kwaśna.
Czas rozkładu liści zależy od gatunku rośliny i stopnia ich rozdrobnienia. Na uzyskanie w pełni dojrzałej ziemi liściowej potrzeba przeciętnie od 1 do 2 lat, jednak dobrze rozdrobnione i stale wilgotne liście drzew i krzewów, które łatwo ulegają mineralizacji (np. brzozy, jabłoni, leszczyny, wierzby) mogą przekształcić się w ziemię już nawet po 6 miesiącach.
Najdłużej rozkładają się liście twarde, bogate w garbniki i związki fenolowe - liście dębu, gruszy, olchy i orzecha włoskiego, oraz wszystkie zimozielone, które często są pokryte warstwą woskową.
EDIT
żebyśmy się dobrze zrozumiały. Ziemia liściowa zalicza się do najcenniejszego podłoża. Opadające liście z drzew "utrzymują" potrzebne ph do wymagań rośliny. W ten sposób rośliny same się nawożą i utrzymują swoją mikoryzę. Ostatnie badania (Czechy) wykazały, że w momencie wiosennego rozwoju liści na drzewie już roślina produkuje specyficzne dla niej grzyby wspomagające mikoryzę i biorące czynny udział w procesie butwienia na jesieni. Takie perpetuum mobile
Świetny reportaż Właśnie szukam czegoś na rabatę, na której mam hortensje, różne trawy i mnóstwo bylin. Pasowałyby brzozy, ale boję się, że będą za dużą konkurencją dla tych roślin. Może właśnie glediczja byłaby najlepszym rozwiązaniem. Ten kolor i ażurowy cień dają jej mocny plus. Czy jest dużym pochłaniaczem wody?
Ostatnie.
Wypuszcza liście. W tle inne drzewa dla porównania.
Maj. Nie sposób jej nie zauważyć. Świeci.
Wrzesień.
Październik.
Podsumowując. Ciesze, się, że 12 lat temu wyszłam z 4 glediczjami ze szkółki
A bałaganią podobnie jak brzozy. Tak więc trochę więcej czy mniej liści nie ma znaczenia. Przetrwały bez uszczerbku niejedną wichurę. Nieraz na samym początku jakaś końcówka była uszkodzona po zimie, ale z czasem ten problem zanika.
Ja nie wyobrażam sobie ogrodu bez drzew. Dobrze, że mogę sobie na to pozwolić.
U mnie brzozy zrzuciły już w lecie większość liści przez tą suszę.
Musiałam cudze pokazać
Moje w tym roku odczuły bardzo przymrozki i przebarwień spektakularnych nie będzie.
Nie ma to jak Matka Natura - najmądrzejsza Te brzozy niesamowicie lekko wyglądają. Dumam nad krzewinką dla ciebie, niski ażurowy klonik o pierzastych zielonych listkach byłby fajny...Tylko znaleźć takiego I żeby jeszcze trudne warunki glebowe polubił. Nie lada wyczyn!
Dzięki Super, że już dokupiłaś brzózkę U Ciebie teraz mnóstwo roboty! Nie dziwię Ci się, że cebule Ci nie w głowie.
Mnie czeka poszerzanie rabaty z choinami... bo muszę wsadzić róże i przydałoby się to jak najszybciej zrobić póki ciepło. Potem w zimnicy będzie masakra.
Ja dziś pojechałam dokupić brzózkę i nawet do B nie zajechałam...,bo jeszcze te co nakupiłam , leżą i nie wiem kiedy posadzę,eh...
Mam sporo roboty, żeby te brzozy posadzić...dereniowa do poszerzenia , tetris z buksami... i dopiero będę mysleć o cebulach....
Nie miała baba roboty to se drzewa kupiła
Żeby na dereniowej posadzić brzozy,muszę poszerzyć rabatę o 1 metr, przesadzić bukszpany a wiosną podzielić seslerię...
Kurczę zimno podają w przyszłym tyg. A u mnie cebulowe nie posadzone...eh...
4 brzoza dokupiona
A uwierzysz, Iwonko, że wszystkie brzozy w moim ogrodzie to samosiejki? Natura ma zawsze najlepsze pomysły, my możemy ją tylko mniej lub bardziej nieudolnie naśladować.
Właśnie czegoś takiego szukam, jeszcze nic nie znalazłam, tam też jest mocno wysuszająca się, nieurodzajna ziemia, mimo nawożenia organicznego.
Agatka udało się z koncepcją na tę rabatę? Mnie w obecnym kształcie i nasadzeniach bardzo się podoba. Fantastycznie ktoś kiedyś posadził te brzozy... Ale domyślam się o co ci chodzi. O coś lekkiego w tych pniach, niewysokiego. Taki 1 m stworzyłoby lekki cień dla paproci i mgiełkę nad nimi. Delikatny krzew, który nie przesłoniłby roślin przy płocie.
Spontaniczne pomysły często najlepsze Białe artemiski wśród białych pni - będzie cudnie. U mnie też będzie biało, blisko nowych brzóz posadziłam krzewinki o nazwie Itea. Ciekawa jestem kwitnienia, teraz na czerwono płoną.
Zobacz czy pożółknięte igły nie mają przypadkiem ciemniejszych kropek. Ja mam niestety osutkę, na szczęście tylko na kilku egzemplarzach. Pryskałam już kilka razy. Sosny wolne od osutki też w środku całe pożółknięte. Tak jak piszesz, przerażające jest to, że zostają właściwie tylko przyrosty tegoroczne. Pan z Zielonego Pogotowia na FB nagrał film na temat tego żółknięcia. Mnóstwo osób do niego pukało z tym problemem. Sosny zrzucają igły i jest to naturalny proces, niemniej susza już któryś rok z rzędu sprawia, że gubią ich więcej.