Grażynko, ja na razie opuchlaków nie widuję ( i nie chcę) a na pędraki (lub larwy złotawki) zakupiłem, za radą koleżanek wrotycz.
Zrobię miksturę i najpierw podleję skrzynki z cebulami które niedawno posadziłem. Resztę wrotyczu zostawię na podlanie grządek, tam, gdzie wysypię kompost.
Nie wiem tylko czy wrotycz uśmierca czy przegania. Bo jeśli tylko przegania to ze skrzynek nie uciekną.
W naturze trudniej
Dzisiaj jedną larwę miałem w ręce. Kiedy sobie ją przypominam to chyba kruszczyca. Jednak moje pytanie pozostaje aktualne:
Co się stanie? Jeśli pędraki - zagłada. Jeśli kruszczyca ...?
Wrotycz zakupiony
Właśnie sobie wyobraziłam jak zbierasz wrotycz na świetle księżyca
Znalazłam w niem. prasie sposób na walkę z wełnowcami na storczykach, też z wrotyczu. Ciekawe czy pomoże, właściwie to raczej nie zaszkodzi.
U mnie też pęndraki w kompoście. Staram się je wybierać, jak przesiewam, ale ile zostaje kto to wie.
Wzbogacenie gleby jest standardowe, czyli na początek przekopanie z mączką w sporej ilości, kory i kompostu. To opcja bez obornika...dopóki go nie zdobędziesz. A tego obornika potrzeba by na prawdę dużo - nawet 35-40kg na metr. I od razu zaznaczam, że wydaje się to abstrakcyjnie dużo - wiem - ale każdy kto pracował z obornikiem (np. takim 6-cio miesięcznym) wie doskonale, że jest bardzo ciężki. Obornik może być ze słomą.
Przy twojej glebie nie ma pojęcia "za dużo dodatków". Masz bardzo głodną ziemię, która musi się najeść. Stanie się to po kilku sezonach regularnego karmienia.
Dodatkowo, mając taki ogrom trawnika do koszenia - warto systematycznie rozkładać skoszoną trawę. Mozna z powodzeniem rozkładać ją na rozłożonych kartonach lub tekturze falistej (do kupienia na rolki w budowlanych marketach). Tektura musi być podlana sowicie, czym utrzyma wilgoć poniżej.
Na jesieni koniecznie ziemię trzeba okryć opadłymi liśćmi. I nie wolno pozwolić by na zimę ziemia została bez kołderki/osłony, bo suche wiary i suchy mróz powodują bardzo dużą degradację gleby zmieniając jej gruzełkowatość we frakcję pylistą. A pylista ziemia, ze zrujnowaną gruzełkowatością ma zaburzone stosunki wodno-powietrzne. Czyli trudno nasiąka, nie magazynuje wody i jest zbita, co powoduje małe magazynowanie powietrza.
Jednym słowem niczego z ogrodu nie marnuj - przerabiaj na kompost. Nawet susz z czyszczenia tuj będzie doskonałym polepszaczem. Pocięte na mniejsze kawałki ozdobne trawy też. I patyki także.
O pędrakach powiem tyle, że warto jest dość systematycznie głęboko pazurkować lub płytko przegrabiać glebę, tak by wyciągnąć na powierzchnię robale. Promienie UV zrobią swoje. Ptaki też.
Można zlać ziemię mniej inwazyjnym Decisem. Decis ma ten sam czynny składnik co wrotycz (złocienie).
Dursban to ostateczność, bo zabija wszystko...całe życie w glebie. Dodatkowo gaz wytworzony pod wpływem wilgoci unosi się nad ogrodem kilka dni
Owszem, to tańsza i szybsza metoda, ale uważam ją za "ostateczną ostateczność". Dżdżownice i inne organizmy też padną ofiarą tego toksycznego gazu. Ważne by póki masz czarny ugór uprzykrzyć życie pędrakom i kopiąc systematycznie wyciągać je na wierzch.
Odnośnie wrotyczu i jego własciwości. Wiadomym jest, choć nie znana jest przyczyna, że nie każda kępa wrotyczu zawiera tak samo dostateczną ilość substancji czynnej mającej własciwości biobójcze. Dlatego radzę "zaimplantować" sadzonki z różnych miejsc/źródeł.
Spróbuj z suszem. Tylko gleba musi byc lekko ogrzana słońcem. Proporcje na oko (nie zaszkodzi przedawkowanie jak i tak musisz z grubej rury). 10 łyżek stołowych suszu ma 10 l to będzie bezpieczne. Nie zalewaj wrzątkiem.
Pamiętam, że o wrotyczu pisałaś Ewo, czytam Ciebie regularnie i wszystko skrzętnie notuję chciałam nawet zrobić gnojówkę, ale za późno się zorientowałam i już było po wrotyczu , została mi tylko chemia... teraz spróbuje wysiać złocienie jak radzi Toszka, może po obrzeżach?
A może kupić suszony wrotycz i tym wywarem podlewać, zadziała to? Tylko jakie proporcje...
Podpowiedz proszę w takim razie jak się do tego zabrać
I to jest świetna wiadomość czyli mogłabym wiosna wysiać nasiona tam gdzie jest sad? A kiedy zrobić oprysk Dursbanem? i czy w ogóle go robić
Dowiedziałam się nareszcie i poprzednie zasiewy, na tym polu głownie było uprawiane żyto i pszenżyto, a kiedys dawniej ziemniaki chyba też. Nawożenie tradycyjne, obornika raczej to pole nie widziało.
To mozna na prawdę zmienić. Fakt, nie w jeden sezon, ale ze 3-4 sezony pracy i wzbogacania gleby w próchnicę przyniesie doskonałe efekty.
Tam gdzie masz pędraki warto posadzić złocienie - zarówno pospolity wrotycz Tanacetum vulgare jak i złocienie ogrodowe poczynając od Tanacetum parthenium i Leucanthemum vulgare.
Hmm, pomyślałam sobie, że naturalność w ogrodzie to temat na osobne rozważania. U mnie w dużej mierze jest to konieczność, bo w trzy - cztery godziny tygodniowo więcej nie zrobię. A i tak jestem typowym ogrodnikiem, o jakim pisze Karel Capek w swoim Roku ogrodnika - takim, co to się nacharuje jak dziki łoś, a pod koniec sezonu stwierdza, że właściwie nie miał nawet czasu przyjrzeć się swojemu ogrodowi...
Ale naturalność ma swoje olbrzymie zalety - czasem wysieje się coś fajnego, np mam taką suchą górkę, na której rosną dzielnie ostróżki (super sadzonka od przyjaciółki), tam kiedyś wysiały mi się zwykłe białe złocienie, z których bardzo się cieszę, ba takie miała moja Babcia przy wejściu do domu.
Zawsze też kombinowałam sobie, że byłoby fajnie, żeby i wrotycze się pojawiły, to taka odporna , a przy tym piękna bylina. I w tym roku - mówisz-masz - pojawił się wrotycz!
Mam wzdłuż ścian domu położone kamienie (ziemia nasza je rodzi, więc wszystkie, że tak powiem, z własnych upraw), które niestety zarastają trawskiem; ale okazało się, że jest to trasa spacerowa ropuch! Nie mogę zlikwidować korytarza ekologicznego, wystarczy już, że sąsiad po jednej stronie ma tylko trawę, a drugi rozgrzebaną budowę, niech sobie będzie ostoja!
Chciałabym, żeby tętniło w tym ogrodzie życie, to dopiero jest wesoło, kiedy bzyczy, ćwierka, furkocze i przemieszcza się bez przerwy coś żywego. Nawet do bzyczenia much tęsknię zimą...
Już niedługo
Miałam wkleić zdjęcia zimy w swoim ogrodzie... Miałam poczytać wątki... Ale całkiem w grudniu mi "odbiło" i z marszu poszłam na laserową korekcję wzroku. Teraz próbuję "dojść" do siebie. Zwłaszcza moje oczy. Jest bardzo ciężko, ledwie wytrzymuję w pracy przy komputerze. Ale z każdym dniem jest lepiej, więc liczę na swoją większą obecność tu na forum
Dziś doszło do mnie, że jest już połowa stycznia. Hura! Więc muszę zacząć obmyślać plan na wiosnę. Jak ja się cieszę. Powiem coś osobistego. Mój M powiedział ostatnio: "niech ta wiosna szybko przyjdzie, bo niedługo nie będziemy mieć żadnych przyjaciół..." Wychodzi na to, że bez "dłubania w ziemi" jestem na tyle nieznośna, że nawet bliscy mają mnie dość
Co mam teraz do zrobienia: poprawić bielenie drzewek, bo deszcz w grudniu wszystko zmył . I koniecznie powtórzyć teorię przycinania drzewek owocowych w moim młodym sadzie . Uff, na szczęście mam na to miesiąc.
Muszę też zrobić przegląd nasionek, które mi zostały z zeszłego sezonu. Ktoś wie kiedy mam wysiać Wrotycz Dalmatyński?
"Czynności uznawane za niezbędna dla utrzymania zdrowotności roślin:
- przekopywanie każdej nowej rabaty, niezależnie od warunków;
- dodawanie dużych ilości obornika i kompostu do każdej nowej rabaty, niezależnie od rodzaju roślin, które będą na niej rosły;
- sadzenie roślin w takich odległościach, żeby się zaledwie z sobą stykały po osiągnięciu dojrzałości;
- wysypywanie co roku 4-8 cm kory (w oryginale są cale i "wood-chips" czyli zrębki, ale dostosowuję tekst do odbiorcy lokalnego);
- obcinanie kwiatostanów natychmiast po przekwitnięciu;
- podpieranie, przywiązywanie każdej byliny która się zaczyna przechylać;
- ścinanie bylin i uprzątanie rabat natychmiast po zakończeniu sezony wegetacyjnego;"
W książce było wymienionych więcej czynność, ale uznałam, że te są nam - forumowiczkom najbliższe. Czyż nie jest to opis przygotowania rabaty uznawany na forum za ... w zasadzie jedynie słuszny?
No więc Roy Diblik uważa, że można się obejść bez tego wszystkiego. Co proponuje w zamian? Dwie metody w zależności od tego, co mamy jako punkt wyjścia.
Jeśli mamy wieloletni trawnik/łąkę, to Diblik uważa, że jest to środowisko w zupełności wystarczające dla bylin, które on proponuje.
W związku z tym nie zaleca zrywania darni, przekopywania, dodawania kompostu. Jeśli nie ma tam uciążliwych chwastów wieloletnich (wymienia trzy, jeśli znalazłam dobre tłumaczenia to: perz, powój, ostrożeń) to zaleca jedynie przykrycie darni kartonem, głębokie podlanie i przysypanie grubą warstwą kompostu. Jeśli są te trzy - konieczne jest użycie glyfosatu (domyślam się - rundupu). Po obumarciu tych roślin zaleca wsadzenie roślin. Powtarzam: bez żadnego przekopywania! Uznaje, że materia organiczna z trawnika i z rozrzuconego kompostu jest w zupełności wystarczająca, a przekopywanie zniszczy strukturę gleby. W tym "martwym trawniku" proponuje jedynie zrobienie dziur, takich, żeby doniczki się zmieściły, i sadzenie w tych dziurach!
Nie wiem jak Wy, ale ja po kilku dniach od przeczytania jeszcze się nie otrząsnęłam z szoku
Jeśli do dyspozycji jest "ziemia pobudowlana", czyli po budowie domu - Toszka wystarczająco często to opisywała, bym nie musiała teraz cytować, to wtedy faktycznie zaleca przekopanie, przejechanie glebogryzarką, dodanie kompostu, ale też przestrzega, żeby nie było go zbyt dużo.
Co do odwracania gleby, które w czasach obecnych jest tak mocno krytykowane, moje przemyślenia i doświadczenia są takie. Może i zaburza się strukturę, jeśli przekopujemy zbyt wilgotną glebę lub zbyt suchą, robią się bryły, ale sama ta czynność( w przypadku rolników - popytałam sąsiadów)ma na celu wymrożenie larw szkodników zimą, czyli naturalne ograniczenie ich populacji, szybsze rozłożenie resztek zielonych w glebie lub obornika, napowietrzenie gleby, oraz jak mi to tłumaczono, z deszczem składniki pokarmowe przesiąkają w głębsze warstwy gleby, a a odwrócenie powoduje, ze znów znajdują się w warstwie wierzchniej czyli blisko korzeni( ważne w warzywniku).
Co do sadzenia w trawniku....moje doświadczenia własne i obserwacja 4 letnia wskazują, że rośliny posadzone w trawniku rosną wolniej, są w gorszej kondycji i łatwiej chwastem zarastają(chwasty przerastają się z roślinami w korzeniu, praktycznie nie do pozbycia się)
Rośliny, którym dałam włókninę i ściółkę z trocin rosną 3 razy szybciej, bo nie walczą z trawą o wodę, składniki pokarmowe, a rozłożona trawa pod spodem użyźniła ziemię.
Co do tego ścinania i zostawiania na rabacie jako jedyną ściółkę i nawóz organiczny, w przypadku rabat bylinowych się nie sprawdzi. Wiem bo sama tnę jesienią i zostawiam do wiosnyWiosną zbieram, rośliny o miękkich łodygach mogłyby zostać, samosiew murowany tak czy inaczej, ale już przez twarde łodygi jak np słoneczniczek szorstki ciężko młodym roślinom wiosną się przebić.
Natomiast nie zgodzę się z Ewką, że nie dadzą rady zupełnie. Pewnie z biegiem lat na rabacie zostałyby tylko rośliny najsilniejsze, ale nie że żadne nie dadzą rady. Mam za miedzą ugór, nikt nie kosi, nie orze, zimą wszystkie łodygi przygniata do ziemi śnieg, do wiosny dość mocno ubija, rozkładają się, a nowe rośliny wyrastają bujnie. To fakt zaczyna dominować nawłoć, pokrzywa i wrotycz bo są najsilniejsze i ekspansywne, słabsi lokatorzy odpadli z biegu, ale zieleni się ten ugór rok rocznie.
Gabi ja w moja łąkę w pierwszym roku posiałam koniczynę białą , różową mix łąki kwietnej i mix który zrobiłam sama z różnych nasion roślin jednorocznych i bylin, które mi się podobały. w pierwszym roku moja babcia wyplewiła wszystkie kwiaty i zostawiła tylko koniczynę więc w kolejnym ponownie dosiewałam mix łąki i mix tego co mi się podobało, oraz wszystkie nasiona jakie udało mi się zebrać we własnym ogrodzie. Kilka bylin też dosadziłam jak piwonie, irysy rudbekie i słoneczniki szorstkie. W tym sezonie dosadziłam różne trawy ozdobne i rośliny cebulowe.
Łąka w każdym kolejnym roku wygląda inaczej i to jest fajne bo nigdy nie wiadomo czego się spodziewać w danym sezonie.
Każdy kolejny to nowy obraz i niespodzianka
Kosimy łąkę tylko raz, końcem lata początkiem jesieni, w zależności kiedy bażanty wyprowadzą pisklęta z gniazda. Suszymy, stawiamy kopy i stopniowo palimy sianko na ognisku, potem popiołem podsypuję rośliny w ogrodzie na jesień.
Obecnie w trakcie sezonu w łące kwitną krokusy,bratki, niezapominajki, maki chabry, łubiny, irysy, floksy, smagliczka, orliki, wieczornik damski, przegorzan, naparstnice, osty, goździki kamienne, krwawniki, firletki, rudbekie, wrotycz, słoneczniczki, złocienie, bodziszki, liliowce, koniczyna, cykoria podróżnik i mniszki. Pewnie o czymś zapomniałam, ale już to daje obraz jak się łąka w sezonie może zmieniać
Dziękuję Ci bardzo w moim przypadku łąka będzie 1000 razy lepsza niż trawnik
Sylwio chciałam zapytać o twoją łąkę kwietną, za namową dziewczyn zdecyduję się na nią na części działki - żeby chwasty nie rosły jaki roślinki wysiałaś? Jak czesto kosisz?
U mnie bratki kwitną pozdrawiam
Edit: nie jestem w stanie przebrnąć tyle stron
Gabi ja w moja łąkę w pierwszym roku posiałam koniczynę białą , różową mix łąki kwietnej i mix który zrobiłam sama z różnych nasion roślin jednorocznych i bylin, które mi się podobały. w pierwszym roku moja babcia wyplewiła wszystkie kwiaty i zostawiła tylko koniczynę więc w kolejnym ponownie dosiewałam mix łąki i mix tego co mi się podobało, oraz wszystkie nasiona jakie udało mi się zebrać we własnym ogrodzie. Kilka bylin też dosadziłam jak piwonie, irysy rudbekie i słoneczniki szorstkie. W tym sezonie dosadziłam różne trawy ozdobne i rośliny cebulowe.
Łąka w każdym kolejnym roku wygląda inaczej i to jest fajne bo nigdy nie wiadomo czego się spodziewać w danym sezonie.
Każdy kolejny to nowy obraz i niespodzianka
Kosimy łąkę tylko raz, końcem lata początkiem jesieni, w zależności kiedy bażanty wyprowadzą pisklęta z gniazda. Suszymy, stawiamy kopy i stopniowo palimy sianko na ognisku, potem popiołem podsypuję rośliny w ogrodzie na jesień.
Obecnie w trakcie sezonu w łące kwitną krokusy,bratki, niezapominajki, maki chabry, łubiny, irysy, floksy, smagliczka, orliki, wieczornik damski, przegorzan, naparstnice, osty, goździki kamienne, krwawniki, firletki, rudbekie, wrotycz, słoneczniczki, złocienie, bodziszki, liliowce, koniczyna, cykoria podróżnik i mniszki. Pewnie o czymś zapomniałam, ale już to daje obraz jak się łąka w sezonie może zmieniać
Moje swierki wspaniale rosna mimo, ze nie raz pojawiaja sie galasy. Mam modrzewie ktore sa czyste nie widze na nich robactwa.
Wiem z galasow ochojnik przenosi sie czy zeruje na modrzewiu jakies tam zawilosci sa z tym ochojnikiem.
Dopoki bede mogla swierki pryskac to bedzie dobrze, jak opadna igly to wytne.
Modrzewie mam, nawet jakby u mnie by ich nie bylo to 200 m dalej sasiad ma posiadlosc w samymi modrzewiami.
Tak nieraz sobie mysle jak moje modrzewie czyste czy ochojnik z moich swierkow nie udaje sie w podroz do sasiada i tam koczuje a potem droga odwrotna.
Galasy tworza sie miedzy starymi i mlodymi pedami swierka. Mlody ped jest powyginany. W tym ruku przycielam wlasnie te mlode pedy i spalilam. Wyrosly mlode, ale bez galasow.
Tak mi sie wydaje Aniu, jak te swierki nie maja byc wysokie np do 2 m zywoplot to mozna posadzic. Musiala bys pryskac wczesna wiosna "Promanalem".
I kontrolowac co sie dzieje.
Jak bedziesz ciela to tniesz tez te galasy jakby sie pokazaly.
Wiosna tego roku toczylam wpisy na watku o swierkach z Mazanem. Mazan oszczedny w slowach ale odpisal.
Pytalam co zrobic jak nie opryskalam polecil zrobic miksture wrotycz, troche oleju i srodek na robactwo chyba dodalam "polyset" dokladnie nie pamietam wszystko wymieszalam i pryskalam, za 2 tygodnie ponowilam z innym srodkiem.
Co zauwazylam, ze te galasy sie zasklepily.
Aniu pewnie sadzisz swierki pospolite bo tanie. Moje byly kupowane po 10 zl.
Na serba trzeba wydac wiecej, ale sa to iglaki bardzo zdrowe przynajmniej u mnie. Serb serbowi nie rowny jedne sa waskie inne takie rozlozyste piekne.
Mirka sadzila serby chyba w zeszlym roku trzeba ja podpytac jak sie maja czy rosna.
Widzialam tez ladny zywoplot z daglezji ktora szybko rosnie, ale nie wiem czy podatna na robactwo.
Ja tam mam dokola Brabanty tuje i nie narzekam. Na podwyzszeniu szmaragdy.
Kolo wszystkiego trzeba chodzic i zagladac miec pod kontrola.
Najwazniejsze, aby zapobiegac a nie potem sie bujac z robactwem.
Toszka dobrze pisze. TRzeba wybrac co dla ciebie bedzie lepsze masz opiniE.
Znowu sie rozpisalam mam chwile wolna to bez opamietania.
Kiedy ja swoje zwiążę w tylu miejscach
Oj, trzeba będzie dużo pokrzywy, wrotycz i jaskółcze ziele też przerobię na nawóz.
A swoją drogą pięknie to wygląda.
Dziewczyny, wrotyczowa gnojówka nie jest taka zła (w sensie zapachu). Wrotycz ma dość mocny i bardzo charakterystyczny zapach i albo się go lubi albo nie znosi, ja tam lubię. Aby trochę zniwelować zapachy, można do gnojówek dodać 1-2 garści mączki bazaltowej - działa. Ja robię również z suszonego wrotyczu i taka to już można powiedzieć, że pod francuskie perfumy podchodzi Aktualnie mam właśnie z suszu już przerobioną w wiaderku, bo nadal walczę, wprawdzie nie z opuchlakami, ale z rolnicami, a to pieroństwo też w ziemi płytko siedzi i się zajada.
Sypałam mączkę bazaltową do gnojówki z pokrzyw ale jakiegoś szczególnego zniwelowania zapaszku niestety nie odczułam
W przyszłym roku zatem mus zrobić wrotyczową miksturę.
Aż sprawdziłam co to za pieroństwo te rolnice... i już wiem Na szczęście nie mam (chyba?) tego u siebie
Dziewczyny, wrotyczowa gnojówka nie jest taka zła (w sensie zapachu). Wrotycz ma dość mocny i bardzo charakterystyczny zapach i albo się go lubi albo nie znosi, ja tam lubię. Aby trochę zniwelować zapachy, można do gnojówek dodać 1-2 garści mączki bazaltowej - działa. Ja robię również z suszonego wrotyczu i taka to już można powiedzieć, że pod francuskie perfumy podchodzi Aktualnie mam właśnie z suszu już przerobioną w wiaderku, bo nadal walczę, wprawdzie nie z opuchlakami, ale z rolnicami, a to pieroństwo też w ziemi płytko siedzi i się zajada.