Najbardziej pracochłonny w ogrodzie jest trawnik, potem długo, długo nic, a kolejne są róże. Tak wynika z mojego 5-letniego doświadczenia.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Tak po prawdzie, to dużo zależy od standardów, jakie się przyjęło. Znajomi spoza Ogrodowiska są bardzo zdziwieni, jak mówię, że trawnik jest bardziej pracochłonny niż bylinówka. Ale też ich trawniki na forum nie zyskałyby uznania.
A druga rzecz, pielęgnacja trawnika jest tak.... przyjemnie bezmyślna. Przy rabatach to trzeba się na roślinach znać, nakombinować, a tak - jedziesz tą kosiarką i jedziesz....
Chyba muszę się wytłumaczyć, bo może komuś przykro.
To nie tak, że sadzenie w rządkach uważam za nieładne, gorsze czy cokolwiek. Sama po prostu wolę styl bardziej naturalistyczny.
Szkoda tylko, że nie bardzo umiem w ten sposób sadzić.
Oooo, cześć Poppy - wielkie dzięki za tak wyczerpującego posta i szczegółowe informacje
To pierwsze tak zdecydowane potwierdzenie, że metoda się jednak sprawdza
Mnie ciężko było przetrawić te rewelacje: przecież ziemia pod trawnikiem jest ubita - jak rośliny mogą się w niej zakorzenić?
Do tego: jakim cudem ziemia pod trawnikiem ma być wystarczająco żyzna dla bylin, skoro przy koszeniu trawnika całą skoszoną trawę się zabiera a do tego co najmniej raz w roku robi się wertykulację i dokładnie wybiera cały susz? Przecież właśnie dlatego trawnik trzeba regularnie nawozić i robi się to dużo częściej niż w przypadku rabat. No i nie oszukujmy się: oprócz Waldka nie kojarzę nikogo, kto na trawniku stosuje tylko i wyłącznie nawozy naturalne.
No ale najwyraźniej to działa. To świetna wiadomość, bo jedna znajoma zabiera się w przyszłym sezonie za swój ogródek i już się załamała, jak jej powiedziałam, że ma brać przykład z Mariposy
Osobiście uważam, że Roundup to ostateczność. Ale jeśli już ktoś naprawdę musi, to od jednorazowego oprysku nie umrze. Ten rolnik, z tego co mi wiadomo, stosował go intensywnie przez wiele lat.
Jak się nie zna umiaru, to nawet woda szkodzi:/.
Bardzo dobra pozycja dla początkujących ogrodników.
Chociaż przydałby się jeszcze drugi tom, traktujący o tym, jak zaimplementować te projekty w konkretne ogródki.
Bo w książce podane są po prostu uniwersalne przykłady nasadzeń ale bez żadnego kontekstu. A w praktyce każdy właściciel ogródka ma szereg innych problemów, z którymi musi się zmierzyć. Nie tylko "co zrobić, żeby się nie narobić". No chyba że autor zakłada, że tego typu wiedza została już wystarczająco szeroko omówiona przez innych autorów