Aha, teraz rozumiem.
Ja mam kompostownik od zeszłego roku. Wiosną niewiele z niego skorzystałam, było chyba za wcześnie. Ale teraz, jak sadziłam nowe nabytki, aż ręce zacierałam, tyle dobrego kompostu wygrzebałam ze spodu. Ciężko tylko mi się dobrać do spodu, bo górka się zrobiła wielka. Muszę też pomyśleć o drugim kompostowniku
hehe.... na końcu część dziś poszerzyłam teraz ma jakieś 1.3m. Przesadziłam żurawki green spice na 1szy plan. Żółte pójdą na inną grządkę, jak już będzie zrobiona. a jak dojdzie obrzeże to pewnie jeszcze z 20cm szerokości przybędzie. Tam za zawijasem tez poszerzę pewnie o jakies 30-40cm bo się już ciasno zrobiło. Plus zaczynam rozważać kompostownik... zrobiłabym go w rogu, a częściowo zakryła cisami
poszerzanie z 1 stron nie wchodzi w grę, ale właśnie o tej prawej myślę, żeby dodać jej z 30-40cm +10cm na obrzeże No ale, nie od razu Rzym zbudowali! Póki co dalej pada!
Nie kwitną jeszcze Violu za to porosły takie wysokie krzaczory ,że sama juz doczekać się nie mogą kwiatów. Ciekawe jaki kolor ich będzie Kompostownik fajny po rekonstrukcji, mój ma żałosny wygląd a sam kompost też zostawia wiele do życzenia jak cała reszta u mnie.Nie panuję już nad chwastami i dalszym kopaniem Czasu mało i sił tez jakoś mniej .Zbieram je Violu robię przerwę w pracach, przynajmniej w tych ciężkich bo nie daję rady chwilowo .Tobie idzie super,przedszkole udane .Serdeczności posyłam
Tutaj w rogu działki stanie blaszak, będzie "domkiem gospodarczym". Pomaluję go, obsadzę winoroślą. Przed nią posadziłam wierzby. Marzy mi sie jakieś małe oczko wodne. Za blaszakiem będzie kompostownik.
Ewelinko - powtórzę tu: przy Twojej ilości miejsca spokojnie miałabym kompostownik dwukomorowy
U na też ciągle leje - wyczyniam różne wygibasy żeby posadzić w przerwach deszczu (jeśli jest nieduży) rośliny, bo szybko marnieją niestety... a to podkładam deski, a to balansuję na jednej stopie
No, wiesz Ozz, mam dżdżownice, ale nie traktowałam nigdy, i nie traktuję tego jako hodowli... to raczej moi robotnicy w fabryce kompostu
jednakże jak wygooglujesz w obrazach dla hasła "worms cedar bedding" to znajdziesz masę pomysłów na kompostowanie (z dżdżownicami, czy bez to nie ma znaczenia) - opcja w szufladach tez jest
Kompostownik można równie dobrze zamaskować w skrzyni-siedzisku ławeczki, albo postawić ozdobną donicę i w niej kompost trzymać (a z pokrywy zrobić mini oczko wodne, czy poidło dla ptaków, lub tez nasadzić coś kwitnącego mniej lub bardziej)
jedno jest pewne - masa problemów zdrowotnych roślin zaczyna i kończy się "w dołku" (jak to Danusia mówi)
Olena - wpadałam na Twój balkon czasami pełna podziwu dla Twojego zapału i ogrodnictwa "we krwi". Dlatego bardzo się cieszę, że udało Ci się zamienić balkon na ogród, ogródek, ogródeczek... nieważne - małe jest piękne i u Ciebie już takie się robi Będę zaglądać, kibicować i niniejszym zaznaczam Twój wątek. Bardzo fajne płyty i misa mi sie podoba - jestem ciekawa jej dalszych losów. Kula od koleżanki jest super. Co do kompostownika w takim małym ogródeczku ja osobiście chyba jestem na nie chociaż zalety kompostowania znam bardzo dobrze i nie podważam ich wcale a wcale. Co prawda Gierczusia tak schowała swój kompostownik że trudno go wypatrzyć więc wszystko jest możliwe jak się czegoś bardzo chce. Pozdrawiam cieplutko
Hurra, są i głosy na tak To jak bardzo brakuje mi odrobiny kompostu odczułam dziś - przy sadzeniu roślin. Ziemia z worka (kompost od znajomej szkółki) się skończyła, auta brak przez najbliższy czas i powstaje pytanie - sadzić czy nie sadzić?
Pamiętam jak na jesieni sadziłam graby i cztery zostały ,,zaprawione" a na dwa została resztka... o fakcie, że nie chciały ruszyć wiosną wolę nie wspominać... a sadzone z całą bryłą korzeniową były...
Szukam jakichś rozwiązań pośrednich... pełnowymiarowy kompostownik (najmniejsze 60x60 znalazłam )tam się na pewno nie zmieści, choć widziałam kiedyś zgrabny zrobiony w starej szafce z szufladami
Opcja z zakopanym w ziemi jest bardzo kusząca... już widzę sąsiadów z opadem ,,szczeny" jak otwieram jakąś tajemną pokrywę w ziemi
Toszka, dzięki za przydatne info - co prawda hodowla dżdżownic groziłaby rozwodem, ale rozwiązania są dość bliskie kompostowaniu w ziemi.
Ciekawe jak zachowywałaby się plastikowa, podziurawiona beczułka zakopana w ziemi w takich warunkach...
I doczytałam, że jest sporo oponentów kompostownika... hm, żaden nawóz (nazwami rzucać nie będę, bo mnie jeszcze jakiś producent pozwie... a ja łatwa ofiara...genetyczna blondynka ), ani cud-miód chemiczny substytut nie zastąpi próchnicznej ziemi, bogatej nie tylko w mikro- i makroskładniki, ale co najważniejsze w pozytywne organizmy. Nigdzie nie kupi się prawdziwej próchnicy - zwykle to torf wzbogacony nawozami lub w optymistycznej wersji mieszanka torf+obornik+kora... Doleję oleju i zaproponuje dżdżownice kalifornijskie - przerabiają, oczyszczają z patogenów i metali ciężkich i dają humus...skracają tez znacząco czas kompostowania
Dobrze pryzmowany kompost nie śmierdzi absolutnie!!! A jeśli śmierdzi to świadczy, że właściciel nie ma pojęcia o kompostowaniu i ma tylko śmietnik...
Przy ogrodzie ponad 1200m kwadratowych mam trzykomorowy kompostownik z palet. W ciągu sezonu uzyskuję kilka metrów sześciennych kompostu... To chyba nie jest mało?
widziałam - na amerykańskich stronach...akurat tej konkretnej-jedynej ni czorta nie mogę znaleźć, ale... wygoogluj worms cedar bedding
a znajdziesz tam sporo propozycji, a nawet schematy skrzyń do "zrób to sam"
Oooo .. Widzę ,że czad pt " kompostownik " się zaczyna... ...Noo wiesz ,że ja mam.. stoi za krzokiem ... Prawda jest taka ,że kompostu z niego niewiele , mimo ,że całe warzywne kwestie domowe oraz trawa z koszenia, wszystko idzie do niego. A tego kompostu tyle ,że jak sadzę jedną roślinę to git , ale żeby już dwie...tooo nie .. Zgodnie z tym co napisałaś : zapachów nie ma wcale . Pierwszy raz słyszę o kompostowniku pod ziemią ..szkoda ,ze nie wiedziałam tego wcześniej ...ale może się doszkolę i potem zamienię zwykły na podziemny
Musisz sama zdecydować co z tym fantem zrobić
Ale misa na wodę mi sie podooooba i tak ładnie współgra z płytkami
Też jestem tego zdania. Mamy możliwości kupowania biohumusu i innych takich, to w małym ogrodzie można odpuścić sobie kompostownik. Zwłaszcza, że każdy cm się liczy
Kompostownik fajna rzecz, ale skoro ma Cię wkurzać to po co Ci on? Z takiego małego dużo pożytku nie ma, a o pracy i efektach wizualnych nie wspominam... Butelka florovitu ponoć zastępuje ileś tam kompostu - a co dopiero biohumusu Może by tam jakiegoś fajnego, zimozielonego krzaczka dać i z głowy?
Układ roślin już mi się podoba - a co dopiero jak się rozrosną
Kompostownik... z niego też pewnie czasem są zapachy.... wiem jak jest od naszego sąsiada. Jako sąsiad Twój mogłabym się wkurzyć jeśli by nieładnie z niego pachniało.
W sumie nie dopatrzyłam się tego że chcesz mieć kompostownik. Zrezygnuj z niego i to natychmiast!!
a wygląda to coraz fajniej. Super że trawa wsiana. Teraz zaczniesz sadzić ten ogrom roślin to się pięknie zrobi
Agatko, ciągle poprawiam, ciągle nie jest dobrze. Od weekendu zabieram się za "tyły", M przestawi kompostownik (za płot), w tym miejscu będzie kulkowisko bukszpanowe. I miejsce na ławeczkę. I dalej do tarasu planuję dotrzeć usuwając co tam rośnie i sadząc hosty i żurawki własnej produkcji
No musimy na nią uważać, boi się psów, mam nadzieję nie dostanie zawału - sąsiedzi mają wilczura I droga ostatnio ruchliwa - ciężarówki z kruszywem - kopią ciągnąc kanalizację. Niedługo do nas dotrą.
Justynko, długo się przekonywałam. Jak byłam Mała mieliśmy koty, ale mieszkały w piwnicy, nigdy w domu. Mam nadzieję będzie ok, zwłaszcza "kociego zapachu" się bałam. Na razie nie czuć nic, zobaczymy jak pomieszka z nami dłużej.
Kot dla Młodej, ale wiadomo że ja z nią najwięcej czasu będę spędzać, bo ciągle jestem w domu. I tak jest, siedzi mi teraz na kolanach
Przynajmniej pracować mogę
bardzo dziękuję, że zajrzałaś Tak myślałam, że z tymi tujami to taki właśnie problem jest. W tym roku wycięłam darń spod nich, na razie jeszcze co prawda nie wysypałam korą, ale mam zamiar to zrobić, po uprzednim założeniu tam linii kroplującej. Siedzę, jak ta palma i dzień w dzień podlewam swoje tuje. Oprócz tego ten rok jest pierwszym, kiedy dostały takie dawki nawozów. Regularnie leję Magiczną Siłę do iglaków, a oprócz tego podsypałam nawozem w granulkach. Widzę poprawę!!!
A co strzyżenia - wahałam się, co robić. Wiem, że brabanty uwielbiają wprost cięcie. Zadałam nawet pytanie tu, na Ogrodowisku, czy już je ciąć (mają trzy lata dopiero) i dowiedziałam się, że jeszcze nie. Ale skoro piszesz, że już, to ja się za to w weekend zabiorę. Powiedz mi tylko proszę, czy ciąć je tylko od góry, czy po szerokości też? Ile je ścinać? To, co odtaje od przyszłej ściany, czy więcej/mniej? Masz może jakieś zdjęcie poglądowe?
Kompostownik - oczywiście, że mam. Na początku tego sezonu nawet dwa razy przerzucony. Raz, ze względów oczywistych, drugi raz - bo za pierwszym razem (o ja głupia) ubijałam (!) udeptywałam (!). Poprawione i ziemia się mam nadzieję robi.
Ten mój piach, zmora moja - w tamtym roku, raz w miesiącu całe moje "poletko" opryskiwałam (uwaga: opryskiwaczem uwaga 3 litrowym)rosahumusem. Upierdliwe to było, bo rosahumus musi się sam rozpuścić w wodzie, nie zaleca się mieszania. Więc dzielnie nastawiałam wieczorem do rozpuszczenia, a rano butla w ruch i pryskanko Dopiszę tylko, że jakiejś wielkiej różnicy nie ma.
W tym roku, zgodnie z zaleceniami Ogrodowiska, trawka jest nawożona regularnie, różnica ogromna, ale przy większych upałach, słońce wypala całe place trawnika.
Cóż... automatyczne nawadnianie się kłania, bo z wężem to ja po trzy godziny dziennie siedzę, a trawa i tak nie ma odpowiedniej ilości wody.
Olenka.. czy ty naprawdę chcesz kompostownik?? ile będziesz miałą tej trawy? niewiele, obierki bedzierz wrzucać? a co na to sąsiedzi? tam jest mało miejsca, po co jeszcze to zagracać i tak mało przydatnym w tym miejscu kompostownikiem. Moje zdanie.
Róże na prv.
Spożytkujesz bukszpany bez problemu, wpadnie do głowy żywopłocik i setki trzeba, nie wierzę, że u Ciebie już koniec. Pysznogłówki nie wylegają, ale rośliny tak, Agata musi zapodać fosforu i potasu, tak bym zrobił, bo to szkoła mojego dziadzia aby zboże nie wylegało. Można zrobić wywar z żywokostu, jak u Pszczółki. Ja nie mam tego problemu, a gleby bardzo żyzne.
Za lilie dziękuję, musowo muszę Cię odwiedzić, choć króciutką chwilkę.
Krwawniki będę sadził w różnych miejscach, ale każdą kępę z drucianą obręczą.