Oprysk Lepinoxem pomógł zwalczyć gąsienice ćmy bukszpanowej. Strat wielkich nie ma. Udało się w porę zauważyć ślady żerowania. Podczas wzruszania ziemi na rabatach odkrywam ślady buszowania nornic i kreta. Sporo roślin wisiało w powietrzu, m.in. miniaturowy berberys (odkryłam wreszcie, co było przyczyną opadania z niego liści). Trzeba jednak częściej zaglądać do wnętrza rabat.
Ostatnimi czasy skupiałam się na kancikowaniu rabat przy ścianach domu. Przy okazji wzruszam glebę. Chwastów wiele nie ma. Obserwuję kwiatostany werbeny. U mnie ona ma mocną tendencję do samosiewu, więc przycinam przysychające kwiaty.
Pogoda zrobiła się akuratna. W dzień jest w okolicach 20-22 stopni, ale noce są już wyraźnie chłodniejsze.
Do ogrodu zawitały jeże. Pierwszy zauważył je pies. Zwykle jest zdyscyplinowany i nie ma zwyczaju włażenia w głąb rabat, a od paru dni wykazywał takowe tendencje. Często podbiegał też do ławeczki stojącej na zakończeniu długiej prostej.
Mocno ciekawiło go takie coś
Początkowo myślałam, że to pozostałość po ptasim gnieździe, które spadło z drzewa. Zaczęłam delikatnie podnosić je pazurkami, ale...usłyszałam jakieś dziwne odgłosy. Podeszłam z drugiej strony, a tam pod 30 cm warstwą słomek siedział sobie jeżyk. Szybko odeszłam, bo nie wiem, czy to czasem nie gniazdo lęgowe. Wolałam nie płoszyć mieszkańca. Tyle stosików gałązek porozkładałam w brzeziniaku i pod krzaczkami, a on sobie wybrał samodzielnie zrobioną kryjówkę tuż przy trawiastej ścieżce.
Są takie miejsca, które lubię, ale są też takie, które nie spełniają w pełni moich wymagań (a nie są one zbyt wysokie ).
W ostatnich latach bardzo zmieniły mi się warunki świetlne w niektórych miejscach i teraz trzeba dostosować do nich nasadzenia. Rok temu modernizowałam fragmenty długiej prostej. W tym sezonie zmotywowałam się do roszad na rabacie wzdłuż zachodniej granicy działki.
O tej
Z profilu wygląda jako tako (głównie z tej perspektywy robię jej zdjęcia ), ale podczas oglądu z przodu obraz jest mocno chaotyczny i zmusza do zgrzytania zębami.
Wiosną wykopałam stamtąd dwa świerki serbskie i jedną czerwoną różę. Dosadziłam dwie róże Alden Biesen, żółtolistne rdesty, gilenie trójlistkowe i bodziszki, ale wrażenie chaosu wciąż było odczuwalne. Do robót zmotywował mnie usychający szczepiony na pniu modrzew Kórnik (nota bene chyba sama go uśmierciłam poprzez niestaranne mocowanie palika; nie kontrolowałam na bieżąco mocowania sznurka i ten mocno wrósł w pień). Usechł też rosnący w pobliżu berberys.
Denerwowała mnie na tej rabacie gaura, która urosła na wysokość 1.5 m, a posadziłam ją na brzegu rabaty, bo w momencie zakupu miała 30 cm.
Mocno wypiętrzył się krwiściąg, zamierała piwonia, która jest pamiątką po tacie. Słowem roszady były konieczne. Miejsce trudne Spora część rabaty jest po koronami rosnącej tam morwy, brzozy Doorenbos i bzu czarnego Aurea.
Stan na dziś: morwa nieco podkrzesana, modrzew i berberys są wykarczowane. Kompost przekopany z zastaną glebą. Gaura i krwiściąg przesadzone na tył rabaty. W suchym półcieniu posadzony przywrotnik ostroklapkowy i hosty (te sobie u mnie radzą pod drzewami).
Reszta prac jutro.
Rabata z krzewami owocowymi powoli nabiera kształtów. Ziemię pod maliny letnie (odmiana Glen) przekopałam w lipcu i posiałam gorczycę, pięknie spulchniła ziemię. Wyłożyłam kartony/wytłoczki po jajkach i przykryłam zrębkami. Jeszcze tylko dołożę słupki i drut.
Z krzewów sadzonych na szybko w maju przyjęły się tylko 3 sadzonki maliny jesiennej, porzeczka (1x sadzonka czarnej, druga nie wiem jaka), 2 sadzonki agrestu. Wolne przestrzenie oczyściłam motyką z darni i posiałam gorczycę. Za 2 tygodnie chcę posadzić nowe krzewy.
Działka zaczyna dobrze wyglądać, do tej pory leżały tu tylko katrony i nie wyglądało to pięknie. Za to spełniły swoje zadanie, przydusiły zielsko i łatwiej było się jej pozbyć za pomocą motyki.
Nieczęsto bywam, tym bardziej cieszę się, że do mnie zaglądacie
Mój ogród w tym roku mniej wyjściowy i wymaga więcej pracy i uwagi, a efekty są, jakby to powiedzieć, niewielkie. Tymczasem dzielę się z Wami tymi zdjęciami, które pokazują tą ładniejszą stronę mojego ogrodu
Mnie zaskoczyła informacja, że zarodniki zarazy rozwijają się już w temperaturze 3 stopni. Optymalna temperatura dla ich rozwoju to 20 stopni. Zarodniki kiełkują wtedy w ciągu 2-3 godzin.
Więcej informacji tutaj
W foliaku miałaś za dużą wilgotność i pewnie na powierzchni folii skraplała się woda i opadała na liście. Tegoroczne lato było bardzo dziwne. Fale upałów przeplatały się z okresami zimnych nocy i deszczowych dni. Taka aura nie służy pomidorom. Może za rok będzie lepiej.
Na poletku po pomidorach bujnie już mi kiełkuje gorczyca.
Na pocieszenie Bonica. Pięknie powtarza kwitnienie.