Z czym mam do czynienia?
Ano - kawałek ziemi, taki mniej więcej 23x30m
Pierwszymi osadnikami, którzy zasiedlili mój "ogród" były: lawenda, szałwia i bergenia w towarzystwie bukszpanowego żywopłociku przy tarasie. Po pewnym czasie dokoptowałam do tego towarzystwa dwie hortensje ogrodowe. Niestety długo nie zagrzały miejsca. Wszędzie było im źle. Jedna zmarniała w pierwszym sezonie, druga rozpoczęła wędrówkę po ogrodzie. Ostatecznie wylądowała przy tarasie od strony północnej, i jak dotąd (odpukać) dzielnie się dziewczyna trzyma. Z czasem pojawiła się dodatkowa "koleżanka", potem następna.
I tak minął rok 2008.
Potem długo, dłuuugo nic w temacie fauny ogrodowej się nie działo.
No może poza wykarczowaniem całej chmary "chwasto-klonów", obłożeniu sąsiedniego budynku gospodarczego drewnianymi panelami i usypaniu skarpy od strony północno-zachodniej (to ten górny, prawy narożnik). Oczywiście gdzieś tam po drodze został wysiany trawnik.
Rok 2013 przyniósł zmiany. Coś w temacie ogrodniczym w końcu drgnęło. Pojawił się bruk przed domem, a wraz z nim pierwsze rabaty i jakieś nieśmiałe, nowe nasadzenia.
Chyba więc czas już najwyższy uchylić furtkę i zaprosić Was do mojego "ogródka" ...