Nareszcie, nareszcie dotarłam do ogrodu Lucy, choć mam całkiem niedaleko. Muszę przyznać, że po zwiedzaniu ogrodu Mrokasi dłuższą chwilę zajęło mi odnalezienie się w gąszczu Lucy. Tu nie ma prawa być wolnej przestrzeni, gołej ziemi. Rośliny są posadzone gęsto, przenikają się wzajemnie. Lucy pokazuje " o tu rośnie... " i tu pada nazwa roślinki, a mój wzrok wytęża się do granic możliwości, żeby dostrzec w tym gąszczu właśnie TĘ roślinkę.
Zabrakło nam słońca i czas był mocno ograniczony, niemniej jednak udało się cyknąć parę migawek, zapraszam do Lucy z mojej perspektywy.
Kasiu, bardzo dziękuję za zaproszenie do Twojego ogrodu. To niezapomniane doznanie Jestem absolutnie pod wielkim wrażeniem, jest po prostu pięknie
Wstawiam foty jak leci, niektóre ujęcia będą się pewnie powtarzały, ale wybacz nie mam dzisiaj czasu na większą selekcję. Tym bardziej, że jeszcze u Lucy mam trochę do wstawienia. Całe szczęście, że umówiłyśmy się trochę wcześniej to udało się słońce złapać.
Zdjęcia są z nowej części ogrodu.