Ja też marzeniami nie wybiegałam daleko, miałam dom u rodziców, razem z nimi go budowałam, a nawet byłam nakrętką do tego, żeby zbudować. Jako młoda nastoletnia dziewczyna zamiast dyskotek, interesowałam się ... budownictwem. Nawet sama postawiłam z pustaków kawał ściany. Obok ogrodniczych kupowałam "Majstra" bo chyba tylko to było, potem "Muratora". Do dziś mi to zostało, z daleka rozpoznam tytanową blachę na dachu.
Jak wynajmowałam mieszkania, marzyłam o własnym, kto by pomyślał że po kilku latach uda mi się postawić dom? Fajnie, ale ja z kolei mam za mały ogród.
Jolu, ja nawet bardziej lubię noc, wtedy dopiero sobie siadam z tyłu domu, na mojej ławeczce, położę się boczkiem z kawką (w nocy mi nie przeszkadza w zaśnięciu) to tu pójdę to tam popatrzę. Lampy uliczne się palą więc mam widno, ale ozapalam sobie świeczuszki w latarenkach, mam wtedy nastrój zjawiskowy, patrze w migotanie i marzę, planuję, po prostu odpoczywam...
Zbyszku, fajnie u Ciebie się czyta i patrzy.
Moja mama w tym roku skończy 80 tkę, szykujemy jej jakieś Garden-party z tortem i też jest nie do zdarcia, to inne pokolenie zupełnie. Nie uwierzycie, ale jak wejdzie do kompostownika, to w jeden dzień wyrzuci wszystko do donic albo na ogród, takie ma zacięcie. A jak jej tylko dam sygnał, że można coś wykarczować to bodaj siekierą wyrąbie aż wióry lecą.
W zeszłym roku złamała nogę w udzie. Po operacji wróciła do domu ze śrubą w nodze i ranami, pojechaliśmy niezapowiedziani, Babci nie ma w domu, szukamy, a Babcia na czworaka w namiocie pomidory pieli.
Zbyszku, ja Was tak nie chcę na siłę zmuszać do zmiany, ale docinanie przy kostkach to jednak koszmar. Jak miałam ponad 30 ogrodów do konserwacji, to w tych ogrodach z obrzeżem kostkowym docinanie idealne trawnika było koszmarem. A w naturalnych przyjemnością.
Jest tak jak mówisz, Danusiu. Zajęłam się na początek rabatą frontową, a najmniej wiedziałam wtedy o roślinach. Z czasem nabywałam wiedzy i zajmowałam się kolejnymi częściami ogrodu. Na końcu wzięłam się za część za domem. I tak jak powiedziałaś będąc u mnie: najlepszą rabatę mam za domem. Wynikło to właśnie z tego, że już co nieco wtedy przeczytałam i pooglądałam. Moja wiedza i doświadczenie w komponowaniu roślin są jednak zbyt małe, aby przeprojektować tak dużą rabatę na froncie. Dlatego proszę o pomoc. Tyłu domu na razie ruszać nie będę. Uporządkuję, ewentualnie dosadzę hosty i żurawki jakieś cytrynowe, bo trochę smutno za domem. Ale tę rabatę akurat lubię
W pierwszej kolejności pilnej interwencji wymaga front domu i ta wielka rabata od południa. Potem zajmę się stroną zachodnią wzdłuż ogrodzenia i pewnie więcej przed Komunią nie zdążę. Oby udało mi się zrobić to, co planuję )) Zawsze się wydaje, że jest dużo czasu, a potem....