Podsumowanie Sezonu 2025
Gdybym miała opisać sezon 2025 jednym zdaniem, brzmiałoby ono mniej więcej tak:
"Sezon zaczął się chłodnym prysznicem od natury, a zakończył eksplozją odmian, smaków i pomidorowych niespodzianek" A jednak — mimo niekończących się komunikatów o przymrozkach, późnych wysadzeń i odważnej decyzji o przetestowaniu aż 83 odmian — to był sezon wyjątkowy. Taki, który zostaje w pamięci jak smak pierwszego malinowego pomidora w lipcu.
Pogoda wiosną zachowywała się jak niezdecydowany Puszysław: niby wychodzi na dwór, po czym w połowie zawraca, bo jednak zimno. Efekt? Wysadziłam pomidory późno. Niby wybiegły tylko trochę, a właściwie to niewiele w porównaniu do sezonu 2024, ale jednak dało się to potem odczuć.
Tunel foliowy został obsadzony 48 roślinami, skrzynia 20, a pod płotem, jak w dobrym schronisku dla włóczykijów, znalazło się miejsce dla “nadmiarowych przybłędów”. Kilkanaście koktajlówek poszło tam w grunt, bo przecież testy smaków nie mogą obyć się bez maluchów (12 sztuk). Przy płocie rośli potem tak, jakby chcieli udowodnić, że nie trzeba mieć zaplanowanego stanowiska, żeby mieć ambicję. Finalnie wystawały mocno ponad płot — jakby próbowały zajrzeć sąsiadowi do ogródka.
To był rok szaleństwa odmianowego: z 26 odmian w poprzednim sezonie do aż 83 w planie na 2025. Niestety nie wszystkie wzeszły, ale i tak kolekcja mogłaby wprawić w zakłopotanie każdego, kto rozróżnia tylko trzy rodzaje pomidorów: czerwone, malinowe i ‘te duże sercowate’
Największą przyjemnością były wieczorne degustacje z mężem — rytuał o wdzięcznej nazwie „test smaków”. Krojenie, próbowanie, zapisywanie notatek i podejmowanie decyzji które odmiany powtórzyć w przyszłym roku… trochę jak sommelierzy, tylko zamiast kieliszków - deska do krojenia. Do tego spotkanie z dziewczynami z lubelskiej grupy forumowej - bo nic nie łączy ludzi tak jak wspólne mlaskanie nad Kellog’s Breakfastem.
Hity sezonu:
Stara Babcina Malinówka - po raz kolejny udowodniła, że babcine, dawne odmiany są najlepsze
Kellog’s Breakfast - pomidor śniadaniowy, który mógłby być spokojnie daniem głównym.
Provenzano - elegancik gigancik.
Klara - solidna dama, najmocniejsze pędy, równiutkie owoce o podobnej masie, spory zbiór kilogramowo z krzaka.
Blue Beauty (koktajlowy) - mały, a cieszy, a jak pięknie wygląda jak zaczyna się przebarwiać
Omar’s Lebanese - rozmiarowo idealny do burgerka.
Rozczarowania i lekcje sezonu
Każdy sezon czegoś uczy. Ten był hojny w lekcje. Dwarfy z projektu
Dwarf Tomato Project w skrzyni rosły tak gęsto (50 cm), że zaraza ziemniaczana uznała to za zaproszenie. W efekcie wiele odmian pozostało niespróbowanych. Jednak zdążyłam się zachwycić odmianą
Aurija Dwarf. Plenne "toto" aż miło zrywać z krzaczka. Brandywine Black – smakowo nie ten klimat. Big Rainbow – piękny, ale sok lał się jak wodospad, nie ten typ tekstury. Do tego czasami pojawiała się sucha zgnilizna wierzchołkowa na podłużnych odmianach, niedobory potasu u
Sibirskich Bananów i gąsieniczki, które chciały podgryźć pomidory na niższych gronach.
Tunel – absolutny bohater sezonu. Przetrwał wszystko, co natura i ja mogłyśmy mu zrobić. Zaraza? Nie ma. Wilgoć? Opanowana. Drama pogodowa? Ominięta. Zlikwidowałam uprawę w nim dopiero przed przymrozkami. Metoda wiaderek bez dna super sprawa, muszę zastosować w całym tunelu.
Czego mnie nauczył sezon 2025?
Dwarfy potrzebują więcej przestrzeni. Nie są karłami w sercu. Podłużne odmiany lubią wapń bardziej niż ja lubię malinówki. Gąsienice są szybkie, bardzo szybkie. A ja? Ja jestem mistrzem reanimacji rozsady po zderzeniach z podłogą. Mimo chorób, strat i wyzwań — największym sukcesem był ogrom testowanych odmian, takich, których nie kupi się w żadnym sklepie. Kolekcja unikatowa, osobista, warta każdej kropli potu. Sezon 2025 był pełen smaku. To był sezon, który po raz kolejny potwierdził, że pomidory to nie tylko warzywa — to styl życia.