Tragedii nie było, dużo deszczu spadło. Teraz znów się chmurzy i grzmi. Taki czas...
Wreszcie mam zbiornik na deszczówkę. 3 tysiące litrów. Parkował sobie przez jakiś czas na jednym z miejsc parkingowych.
Niestety wykonawca przepadł Sami wszystko robiliśmy.
Mąż z synami dali czadu, już wiem, że mają ogromny potencjał w machaniu łopatą
Nadal mam lekki armagedon w ogrodzie. Wiele miejsc rozkopanych. Dużo roślin wykopanych. Z niektórymi się pożegnałam I dobrze
Po deszczach zbiornik pełny, tylko nie ma co podlewać
Przecudne liliowce, taka byłam sceptyczna do nich a teraz myślę, gdzie sadzić
Na zielono też pięknie
Jeżówki śmiesznie wyglądają takie obgryzione ale pewnie Ci nie do śmiechu
Buziaki
Straszny widok. Czyli z tego co widzę cała woda leci z góry z pól. Troszkę wiem coś o tym , bo u nas nad nami same pola . Ciężki temat , musi Wam gmina pomóc (wiem mają to gdzieś, my też sami rowy kopali i korytka wstawiali ). Ale u Was to hektary .
Ale cudny kolor róży Bardzo mi się podoba.
Ja też się boję, szczególnie wiatrów, bo blisko domu mamy wysokie drzewa.
W tym roku jakaś szalona pogoda...
Pozdrawiam
Przepiękna ta róża, niesamowity kolor. Inne zresztą też piękne. Lawenda i czosnki, malwy i okolice oczka, wszędzie kolorowo i pięknie. No i jeszcze wiciokrzew, uwielbia jego zapach.
A burz też się boję, dwa dni temu mieliśmy w nocy silną ulewę, złamało mi czubek tulipanowca (taki na 3 metry), parę gałęzi żółtej magnolii, staw zaczął występować z brzegów, na szczęście krótko to trwało i wszystko dobrze się skończyło.
Pozdrawiam.
O matko ! Ja narzekam na susze i uschnięte, żółte trawniki a u ciebie kolejny potop No masakra co się dzieje z tą pogodą.
W nocy przechodziła nawałnica przez łódzkie ale u mnie nie i w najbliższej okolicy szkód nie narobiła. Ogród wreszcie podlany.
Za dużo wody źle, za mało też nie dobrze.
Szkoda, że nie wiedziałam, że brzozy to takie kłopotliwe drzewa.
Na chwilę obecną mam 9 Doorenbosów. Kupowane trójkami, z różnych źródeł, w innym przedziale czasowym.
Najlepiej mają się trzy pierwsze z 2017 roku. Przestudiowałam pnie, szczęśliwie piękne
W pierwszych latach miały problem ze zwijaniem liści przez tzw. zwijacza brzozowca. Próbowałam pryskać mospilanem.
Szybko odpuściłam, lanie chemią nie należy do moich ulubionych zajęć.
Teraz, gdy brzozy są starsze, zwijanie liści jest marginalne.
Kolejna trójka to jesień 2019, sadzone przy altanie.
Troszkę przesuszyłam je po posadzeniu i z wiosną straciły parę ładnych gałęzi.
Na chwilę obecną tylko jedna jest zdrowa, ta najbliżej altany.
Środkowa ma kilka dziurek przy samej podstawie. Od strony ścieżki wygląda dobrze, problem jest od strony południowej.
Pod stara kora nic nie było widać, dopiero po wyczyszczeniu zobaczyłam co się dzieje...
Z dziurek sączy się płyn.
Trzecia z tych brzózek ma szkodnika nieco wyżej, na jakichś 40 cm od dołu.
Ostatnia partia brzózek rośnie na nowej rabacie od lata zeszłego roku.
Środkowa, jak widać po złamaniu w miejscu działania trocinarki, zyskała nowy kształt
Myślałam, że dwie dwie pozostałe są ok. Niestety po zerwaniu starej kory są korytarze gdzieś na 150 cm wysokości.
Będę próbować wstrzykiwać w dziurki mospilan, potem zalepię towotem i zobaczę jak się sytuacja rozwinie...
Po chwilowym szoku szczerze mówiąc mam luz w tym temacie. Szkoda tylko kasy i pracy związanej z sadzeniem. Co będzie czas pokaże...
Pomysł z plastrowaniem wykorzystam na wiosnę, o ile będzie co plastrować
Ja też się urlopuję, to dla mnie nowość te nieco sztywne ramy życia, dziwne uczucie
Mam nadzieję, że chrzciny były niezapomniane i udało ci się pięknie utrwalić magiczne chwile...
Brzózka zyskała nowy kształt, obcięłam ją na wysokości złamania, jakieś 50 cm nad ziemią.
Ma jeszcze 4 gałęzie, będzie dobrze
Z wiosną wyląduje w innym miejscu. Sadzenie brzóz na tej rabacie było pomyłką.
Żulek ciągle u nas. Nie ucieka, mniej się boi. Śpi w drewutni.
Wiosną miał dziwne łyse placki na skórze. Co to może być?
Teraz po braku sierści nie ma śladu. Wylegiwał się ostatnio w słońcu, przy kocimiętce
Dziękuję Grazynko, staram się, choć te starania czasami idą w całkiem innym kierunku niżbym chciała na starcie sezonu. Pomidory , posadzone z głupia frant. W maju pierwsze 5 szt , nawet na straty przeznaczyłam, jakby co. A tu widzę, że robią za gwiazdy. MIałam wysiane z marketowych koktajlowych, chyba były z odmiany o smaku truskawkowym. Tak teraz wyglądają
A zawilce? Rosną w pełnym słońcu. Gleba pod nimi, prawie sam piach. Obok liliowiec,i rudbekia błyszcząca. I róża. Od 10lat na tym samym miejscu. Czy karmię czymś? Raczej niczym, Chyba żywią się tym, co ukradną sąsiadkom. Bo raz na jakiś czas podlewam liliowca i róże gnojówką z trawy. Nie za często, raz w miesiącu. A zawilce potrafią przedostawać się o spory kawałek od macierzy. widzę nowe odrosty o metr na trawniku.
Psiarnia urocza Choć absolutnie sobie nie wyobrażam żeby mi taka sfora biegała po ogrodzie. Z jednym małym nie mogę się dogadać gdzie akurat dołek kopiemy, mamy zgoła odmienne zdania