Piękny poranek ... znowu.
Ptaszki ćwierkają, ogród podlewam na dwa węże. Susza. Nie padało długo. Nie pamiętam, kiedy ostatnio. Na razie walczę jeszcze o zielony trawnik, chociaż tam, gdzie siedzimy. I to jest ten moment lata ( wiem, że jest maj

), kiedy nie chcę więcej trawnika. Za sucha ziemia, szybko przepuszcza wodę, morze wody trzeba na niego lać. Nadal nie mam nawadniania, kolejny sezon, kiedy ciągle odkładam na później.
Wywaliłam dwie zdechłe lawendy, muszę uporządkować żwirek na rabacie, posadziłam w jej miejsce stipę.
Tylko w warzywnej części postawiłam dwie beczki do wody, podlewam rośliny z konewki nagrzaną wodą. Podstawiłam też pod rynny dwie kastry budowlane, by łapać deszczówkę. Rok temu wody z tego wystarczyło na warzywa. W tym roku na razie kiepsko. Uzupełniam beczki wodą z węża.