Dziś podlałam rośliny wywarem z wrotycza.
Wyczytałam też, że naturalnym wrogiem opuchlaków są pająki, a u mnie w ogrodzie jest ich mnóstwo i to bardzo wypasione. Mam nadzieję, że wrotycz nie przegoni pająków.
Z jajeczkami się chyba nie da. Larwy najlepiej nicieniami, ale to droga impreza. Ja już dwa razy w ub. roku stosowałam.
Pewnie też jakaś chemia, trzebaby sprawdzić.
Ewelinko, ten Waldkowy przepis znam, ale fajnie że potwierdzasz jego skuteczność.
Tylko że w tym przepisie nie ma ile wrotyczy daje się na te 20 litrów wody.
Ile dajesz?
Podczytywałam Was trochę na urlopie i nerwa łapałam czytając o opuchlakach.
Postanowiłam zaopatrzyć się we wrotycz.
Wycieczka rowerowa nad Bug zaowocowała takim łupem.
Te przestrzenie odwracały moją uwagę od wrotyczy.
Już się suszy na tarasie.
A mieszkańcy zachodzą w głowę, co to i po co to
Tess, skorzystałam z przepisu Waldka podanego w wątku o opuchlakach
Wiadra miałam 25 l, wrotycz po tygodniu rozniosłam pod roślinami, część "wodną" rozlewałam do konewki 10 l, gdzieś tak ok. 2 l gnojówki i reszta wody (pod niektóre rośliny dawałam i około 2,5 l gnojówki i ciut mniej wody, bo już w trakcie podlewania zapomniałam jakie proporcje mają być dokładnie )
Dopiero podlanie gnojówką sprawiło, że robale się pokazały i można je było łapać. Pierwsze dwie noce zbierałam po ok. 30 osobników, dwie następne noce po 20, ostatnie noce około 5-8. Ciekawe ile jaj zdążyły złożyć? Jak teraz najlepiej zawalczyć z jajeczkami/larwami w ziemi?
na inne szkodniki jest gnojówka, na inne wywar.
Pod tabelką są podane takie proporcje Gnojówka (kilogram pociętych liści wrotyczu zalać 10 l wody i poddać fermentacji); Wywar (pół kilo ziela zalać 10 l wody); Wyciąg (300 g ziela zalać 10 l wody).
W małej wsi Arbasy Duże ujrzeliśmy murowaną, słupową kapliczkę przydrożną.
Kapliczka bardzo nietypowa. Prawdopodobnie pochodzi z końca siedemnastego wieku. Stoi z dala od drogi, co świadczy o tym, że przez wieki jej przebieg uległ zmianie.
Tez wyciepałam wszystkie werbeny - maja siana w pierwszym sezonie była własciwa, w tym roku pokazała drugie oblicze... niestety to brzydsze...
A wycieczka super ! ja w tamtym roku 2 noce spędziłam pod namiotem... oj, przypomniały się szczeniece lata...
I dzis tez w końcu zalałam wrotycz... bujałam się z tym od maja chyba... powiedz gdzie znaleźć przepis na tę gnojówke Waldka?
Bo zalałam wodą - 300g na 10l
Podczytuję, co piszecie o opuchlakach, i łapię nerwa.
I choć nie mam pojęcia, co dzieje się w Gąszczu, postanowiłam zaopatrzyć się we wrotycz.
Tadam!
Tylko już znowu się pogubiłam: dotąd robiłam wywar (gotowałam), a czytam, że skuteczniejsza jest mikstura Waldka. To chyba gnojówka, tak?
Niech ktoś mnie oświeci. Prosżę.
ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na zadane pytanie, ponieważ oprócz wrotyczu stosowałam jeszcze inne środki (biomass sugar) i chemię.
Jedno mogę stwierdzć. Tam gdzie lałam wrotycz i stosowałam środki chemiczne opóchlaków jest znacznie mniej i rośliny wyglądają lepiej, niż w miejscach, gdzie była stosowana tylko chemia.
Ja zrywałam zielony, a susz miałam własny w związku z czym koszt był zerowy, dlatego jak tylko mam czas leję wrotycz.
Sebek chyba muszę zacząć biegać... Wczoraj z Apaczem w dłoni myślałam że zejde... A gdy zobaczyłam potfffora, znaczy się opuchlaka na drzwiach garazu to o mało podwojnie nie zeszłam...
Często (w miarę) "hakam" ziemię, czyli motyczkuję i wzruszam. Jeszcze nie namierzyłam tych paskud. Bezczelna ohyda ten opuchlak.
Przecież coś go musi w końcu zjeść?
Akcja: lejemy wrotycz prewencyjnie i interwencyjnie. Ja dodatkowo wyściółkowałam nim okolice laurowiśni.
Po prostu przepięknie - ale to już wiesz Dzisiaj po bieganiu po górach zobaczyłem wrotycz koło leśnej drogi - nazbierałem sobie duuużo Będę robić zupkę dla tych paskud co nas dręczą