Dziś chwila słonka i udało mi się ogarnąć żurawki. Jaskrawo czerwone znów wyglądają najmarniej jak co roku, ale zielone w końcu poodbijały, w zeszłym roku podosadzałam nowych i nie jest źle. Bordowe nie do zajechania
Mąż zajął się truskawkami, poziomki chyba nie przetrwały. Jakoś mam do nich pecha.
Reszta skrzynek też już ogarnięta.
Coś takiego mi wychodzi w miejscu byłej kolendry, tylko że mi jej nie przypomina

Mięta? Poczekamy zobaczymy.
Pan z glebogryzarką przyjechał w piątek, zrobił kawałek rabaty i stwierdził, że za mokro, umówiliśmy się na dalszy ciąg po świętach.