Dziękuję za miłe słowa, szkoda tylko mój ogród to jeszcze nie całość. Jak wiecie dół ciągle czeka na zasypanie, a teren przy szkielecie altanki jeszcze nie zagospodarowany. Na ten przynajmniej mam już pomysł. Zakochałam się w rabacie wzdłuż ulicy przed posesją pani Danusi - Gardenarium. Moja nie będzie taka długa, zmieszczą się tam tylko dwie śliwy umbry. Satysfakcja jednak już jest, rzeczywiście mam już takie kawałki ogrodu, w których odczuwam zadowolenie. Popełniłam po drodze wiele błędów, w tym sezonie traciłam wiele czasu i energii, żeby z nimi powalczyć. Wojna z chwastami trwa, poległam poważnie w ubiegłym roku, ponieważ zerwałam bark (usuwając starego jałowca!) i na jakiś czas musiałam zrobić przerwę. Ograniczyłam się do koszenia trawy i minimalnego grzebania w ziemi za pomocą lewej ręki. Nawet jak to piszę to wydaje mi się to szalone. Coś się jednak działo. Żałuję, że kiedy trafiłam na O. trochę zwariowałam. Niby na początku od razu wiedziałam, czego chcę ale w miarę oglądania zdjęć innych ogrodów zachłystywałam się, a to lawenda, a to jeżówki, kocimiętka, krzewuszki, lilie. Wszystko co wypatrzyłam u innych w czasie kwitnienia i fazy największej urody lądowało na moich grządkach. To był błąd. Straciłam wątek. W końcu poczułam się jak nie u siebie. Niby było ładnie, sąsiadki piały i cmokały mówiąc, że fajnie. Na wiosnę zaczęłam powrót do planu A. Na początku marzył mi się ogród zielony z białym, żeby długo wieczorem był świetlisty. Ograniczam się do niewielkiej ilości gatunków, chcę spokoju. Planuję, planuję i zmieniam. Moje plany to również mój chów host. W końcu kiedyś trafią na grządki. Tylko najpierw muszę skończyć z podstawowymi nasadzeniami. Część host pójdzie na wymianę. Hosty za trawy - powstał już nawet taki wątek na forum, może ktoś będzie miał ochotę. A trawy mają być ostatnim muśnięciem w moim ogrodzie i jeśli kiedyś zacznę je sadzić będzie to znaczyło, że jestem na końcu jego zakładania. Trzymajcie kciuki. Jeszcze raz dziękuję za dobre słowa, dopinguje mnie to ogromnie.