Ja hosty dzielę jesienią, wiem że teorie bywają różne i inni robią to na wiosnę. Ja lubię widzieć co dzielę, a i tak niedługo przyjdzie pierwszy mróz i wszystko skosi. Dzielę tylko duże hosty, kilkuletnie. Zazwyczaj dzielę taką dużą rozrośniętą roślinę na cztery części. Jedynie w ubiegłym roku popełniłam mnóstwo jedno czy dwupędowych sadzonek i wrzuciłam je do doniczek w celu uzyskania jak największej ilości młodych roślin. W tym roku jeszcze będę sadziła je na miejsca docelowe, jak nie zdążę to znowu przezimują w doniczkach i zrobię to wiosną. Te młode sadzonki można oczywiście sadzić prosto do ziemi.
Dopóki hosty są małe, a także z tego powodu, że nie lubię kwiatów host zaraz jak tylko wyłażą biorę nożyczki w ręce o je wycinam. Wyjątkiem ten rok i kilka odmian, ponieważ obiecałam komuś nasiona. Uważam, że hosty lepiej rosną bez kwiatów. Po za tym lubią jeść, dlatego każdej wiosny podsypuję świeżej ziemi, kompostu lub obornika. Zależy co akurat mam. Nie podlewam, nie nawożę. Rosną jak głupie i bez tego. Jak któraś nie rośnie, to albo głodna albo miejsce nie jest dla niej, wtedy przesadzam. Ta na przykład rośnie w samym słońcu, przez cały dzień jest tu patelnia.
Hosty lubią mieszkać w przepuszczalnej ziemi, żeby nie stały w wodzie. I ważna rzecz, przy dzieleniu host zawsze pracuję czystymi narzędziami, myję między każdą jedną żeby nie przenosić chorób.
Jak o czymś zapomniałam to pytaj.