Bardzo się cieszę, że zostawiłaś ślad! Ja stale mam wyrzuty, że za zało zaglądam do innych wątków, liczę, że w lipcu, gdy zaczną się wakacje, będzie łatwiej.
Ostatnio siedząc z M.na ławeczce z kawą, wstając co chwila, a to żeby wyrwać chwasta, a to podnieść gałązkę, stwierdziłam, że to umiłowanie porządku nas kiedyś zabije
Z chwastami jestem przekonana, że tak będzie. Zła trochę jestem, że w ostatniej chwili dowiozłam jeszcze wiosną na nową część ziemi z pola od jakiegoś gospodarza i teraz muszę walczyć np. ze skrzypem, którego nigdy nie miałam w ogrodzie. staram się usunąć każdy kawałek korzenia, żeby się przypadkiem nie zadomowił u mnie, bo wiem, że potem będzie po ptakach.
Ciekawa jestem tych wypatrzonych perełek
Moze faktycznie muszę trochę częściej podlewać. Nie wiem, nie mam z nimi doświadczenia jeszcze.
Wczoraj zaczęłam bawić się w kopciuszka. Ponieważ szczawik opanował cala rabatę z carexami, muszę wybrać cały kamień. Niestety nie sprawdził się w tym miejscu. Fajnie wyglądał przez pierwsze dwa lata. Plewienie jest praktycznie niemożliwe, kamienie wbiły się w ziemie uniemożliwiając jakiekolwiek prace. Never again. To była pierwsza i ostatnia rabata z kamieniem. Zdecydowanie wole korę.
Rano patrzę przez okno a na dachu mam ufo - wichura zabrała przykrywkę z beczki. Wiało, targało część roślin porozczapierzanych. Niby rabaty mokre ale w beczkach mało wody przybyło
Dzień dobry,
Pokażę kilka zdjęć mojego wczesnoczerwcowego ogródka.
Śledzę kilka ulubionych wątków i podglądam Was, choć mało się udzielam.
To co mam u siebie to efekt nauki i obserwacji ogrodów głównie stad
Dorotka ,
bardzo dziękuję za cenne informacje i cudowne zdjęcia ,
moja chyba 50 cm nie osiągnie ,
dobrze będzie jak przeżyje
na zimę na pewno ją okryje
inaczej nie będzie miała nawet szansy
Na razie słońce świeci ale strasznie mokro. Denerwuję się bo nie mogę skończyć tego co wczoraj zaczęłam i co po wstępnym przymierzeniu roślin mi się zaczęło podobać. A ja niecierpliwy człowiek jestem...
Zostawiam pierwszą różyczkę dla was - Chippendale ale taki bardziej w różu na razie jest niż w pomarańczy. Najważniejsze, że w końcu i u mnie coś się ruszyło różano. I wracam z przerwy kawowej do pracy.
Część orlików jeszcze kwitnie, część już musiałam wyciąć. Na pewno jakieś nasionka zbiorę.
Ja pamiętam swoich dziadków, ale oni się ze mną nie bawili. Jedna babcia opiekowała się nami, uczyła mnie z elementarza, czasem grała z nami w warcaby, ale nie dała nam wygrywać, nawet czasem naciągała zasady na swoją korzyść. Ja nauczyłam grać wnuka w warcaby, zaczyna też w szachy, ale nie ma szans żebym z nim wygrała. Zawsze się gdzieś zagapię, albo jak robi głupi ruch podpowiadam słowem "myśl" i on wie, że trzeba zrobić inny , lepszy ruch. Jak przegra z tatą, robi mu wyrzuty, że babcia to mu mówi, żeby myślał.