Wspaniała wyprawa.
Jadąc z młodzieńczym wigorem niczego byś nie zdążyła zobaczyć i fryz by się zepsuł.

Haha, tego się będę trzymać

Fajnie jest zrobić sobie spacerek z kawką we własnym ogrodzie
Początki jesieni widać na każdym kroku, skutki sporych opadów deszczu również. Niespodziankę zrobił mi biały irys. Jak wyjeżdżam zakwitł po raz drugi jednym kwiatem,teraz jes cały w bieli, mimo, że liście już mało okazale się prezentują.

Różanka juz prawie bez róż, drugą falę zmaltretował deszcz. Na szczęście inne kwiaty ratują sytuację. Wiatr tak jak w zeszłym roku postrącał sporą część ozdobnych jabłuszek, szkoda.

Kwitnie żółwik od Andrzeja

Wiejska nadal kolorowa, ale bardzo potrzebuje cięcia i porządków.

Rudbekia przeżyła i ma się dobrze Kawałek dalej powoli rozkręca się powojnik Hanna.

A w szklarni nareszcze robi się czerwono.

200 km w 5 dni to jednak parę godzin dziennie na siodełku! Jakie by to tempo nie było. Ja nie wiem, czy po 2 dniach miałabym jeszcze motywację do dalszej jazdy, raczej odleżyny na tyłku. Moim zdaniem byłaś bardzo dzielna. Ogród też

O, moje j pomidory widzę. One faktycznie późno dojrzewają, nawet pod szkłem.

Czytam o jakiejś wyprawie rowerowej? Muszę się cofnąć. Może znajdę powód?

Miłej środy.

Mgduska napisał(a)

200 km w 5 dni to jednak parę godzin dziennie na siodełku! Jakie by to tempo nie było. Ja nie wiem, czy po 2 dniach miałabym jeszcze motywację do dalszej jazdy, raczej odleżyny na tyłku. Moim zdaniem byłaś bardzo dzielna. Ogród też

Haha, w momentach kryzysowych wcale nie byłam taka dzielna...Na drugi dzień, gdzie mieliśmy 45km za sobą, dojechaliśmy na zamówiony nocleg a tam hardcorowe lata 80te(teraz żałuję, że nie miałam siły zdjęć robić, bo trudno uwierzyć, że takie coś można wynajmować i to za grube pieniądze)...niecenzuralne słowa sypały się gęsto na szczęście udało nam się znaleźć nowe miejsce, tyle, że kolejne 10km dalej... wtedy miałam największy kryzys
Poza drobnymi incydentami było super i z chęcią przejadę resztę trasy wzdłuż wybrzeża... a może najpierw Mazury?
ps. Tyłek skutecznie ratują odpowiednie spodenki i lekkie treningi przed wyjazdem

Czytam o wyprawie rowerowej, dzielna jesteś ale tak jak piszeszały trening, odpowiednie przygotowanie i jest ok następne Mazury a potem może Kaszuby? polecam

hankaandrus_44 napisał(a)

O, moje j pomidory widzę. One faktycznie późno dojrzewają, nawet pod szkłem.

Czytam o jakiejś wyprawie rowerowej? Muszę się cofnąć. Może znajdę powód?

Miłej środy.

Haniu, powód "wyprawy" bardzo przyziemny - przyjemność z wolności podróżowania Udało nam się wygospodarować tydzień bez dzieci i mogliśmy w końcu zrealizować fragment pomysłu sprzed lat

Z pomidorów i innych dobroci ogrodowych robię dzisiaj coś w rodzaju lecza

ps. Uszykowana paczuszka z nasionami czeka na wysłanie, przepraszam za opóźnienia.

Basieksp napisał(a)

Czytam o wyprawie rowerowej, dzielna jesteś ale tak jak piszeszały trening, odpowiednie przygotowanie i jest ok następne Mazury a potem może Kaszuby? polecam

Basiu, wszędzie, byle było płasko. Niestety moje kolano nie nadaje się na nadmierne róznice wysokości. Kaszuby tez piękne

Właśnie się rozsiadłam z kawą na ławce pod sauną i kontempluję widoki Rudzielec tez się stęsknił za nami i ogrodem. Odsypia swoje wakacje.

On się nawet ładnie komponuje swoim umaszczeniem w tym drewnie ale napewno była radość jak wróciliście, nasza piesia by się zapłakała