Basia, o zwierzakach czytam i fajerwerkach i nie mogłam nie napisać. Bo też mam nadzieję, że to się skończy.
W naszej wsi z każdej strony wczoraj huk. Sfochowana, kot leśno/wiejski, za każdym wystrzałem chowała się do swojej skrzyni i za nic nie chciała wyjść, nawet żeby zjeść, wypić czy wejść do domu i legnąć pod kominkiem. W końcu się udało ją zapędzić do domu i uspokoić

A to tylko kot. Zaopiekowany kot.
Dziś w Wielkim Mieście jestem i poszłam z sąsiadką na spacer z jej psiną - każdy wystrzał powodował u psiaka (przyzwyczajonego wszak do odgłosów miasta, ogólnego hałasu, karetek, tramwajów) takiego nerwa, że szybko trzeba było zawrócić
Nie chcę myśleć jaki stres mają leśne zwierzęta, które staja się ofiarami ludzkiej namiętności do wydania paru stówek za kilka błysków...
Sama zawsze lubiłam fajerwerki, choć nigdy nie byłam fanką obchodzenia "Sylwestra". Ale to, że każdy kto chce może sobie postrzelać - nie powinno być dozwolone
P.S.
Gdyby kiedyś Wam wpadło w oko, że jest jakaś obywatelska inicjatywa ustawodawcza dotycząca tego tematu (zakazu fajerwerków przez osoby prywatne) dajcie koniecznie znać. Temat ważny, a takie też czasem umykają.