Jodły posadziłem w rzędach co 2,5 metra na "zakładkę". Ziemia wydaje się być dobra, bo rosły już na niej sosny i cyprysy. Nigdy nie było problemów. Wokół jodeł jest tylko trawa, którą raz na dwa - trzy tygodnie przycinam. Dać profilaktycznie jakiś preparat? nawóz?
Problemem ostatnich tygodni jest pogoda. W naszej okolicy tydzień temu była potężna ulewa, po czym skok w południe do wysokiej temperatury. Wilgotność taka że nie ma czym oddychać. Dziś o 7 rano znów ulewa a teraz duchota że ciężko wytrzymać
Dex86, trudno coś powiedzieć.
Ja w ogóle zlikwidowałbym trawę wokół jodeł, bo na pewno ona też zabiera wodę.
Gwałtowne ulewy czy burze wcale nie oznaczają, że jest mokro - wręcz przeciwnie, zazwyczaj powodują zniszczenia a gwałtowna ilość wody w krótkim czasie plus wysokie parowanie powoduje, że mokro jest na chwilę i tylko na powierzchni ziemi. Czasem kilka godzin po takich ulewach nie wbijesz śrubokręta, tak jest sucho. Nie chodzi o to oczywiście, żeby roślina stała w wodzie, bo większości pewnie to nie służy, ale pomimo ulew sprawdziłbym wilgotność. Sprawdziłbym również PH - to, że coś tam rosło niewiele znaczy. Pytanie - co się stało z tymi sosnami i cyprysikami, czemu już ich nie ma (względy estetyczne, a może uschły?).
Oczywiście może być to inny powód.
Nawóz może pomóc, jeśli sadzone były rok temu. Jeśli w tym roku, to za wcześnie na nawóz.
Gleba w dotyku była wilgotna. Jodły sadziłem w tym roku. Myślałem o podłożeniu ich jakąś agrowłókniną żeby pozbyć się problemu trawy, ale ze względu na koszt to rozwiązanie odpada. 50 metrów rolki to ok 100 zł. Potrzebowałbym jej przy tym rozstawie który mam ponad kilometr.
Agrowłóknina to jest generalnie fatalny pomysł w ogóle. Na tym forum zostało to wszystko opisane, ale najważniejsze skutki są takie: brak normalnego oddychania, korzenie rosną po folii, woda stoi i robi się grzyb a korzenie i tak nie mają wody, bo folia nie przepuszcza. Można się kłócić o to, bo są różne folie (typowo zabójcza, która reprezentuje wszystkie właściwości opisane wyżej i mniej zabójcza), ale tu raczej nie znajdziesz zwolenników folii.
"Problemu" trawy można pozbyć się poprzez wyłożenie korą albo jakąś rośliną okrywową (np. jałowiec płożący, runianka, bluszcz, itp.). Najprościej - kora.
Jeśli sadzone teraz, to nie dawaj nawozu. Ale taki objaw oznacza, że albo coś jest w glebie albo zostało przywiezione w roślinie.
Tym (szmatą) to tylko dopełnisz zniszczenia. Zadbaj raczej o drzewka bo są rchityczne i zagłodzone , wypiel, odkop na pół metra wgłąb i zobacz że jest sucho jak pieprz. Albo dla odmiany korzenie "pływają" w wodzie. To musimy wiedzieć.
Po prostu nie są zadbane jak należy, ziemia, odchwaszczenie musi być ręczne, chwasty wyrwane z korzeniami, ściółkowanie korą. Zacienienie od chwastów susza i prawdopodobnie słaba ziemia (to że sosny rosną nic nie znaczy, sosny na piachu też rosną).
Ten przykład to przykład jak nie powinna wyglądać jodła i moim zdaniem to twoja wina, nie jodły.
Wygląd drzewek świadczy o złej pielęgnacji i ona jest zła, to widać gołym okiem
Zrób tak:
najpierw odpkop głęboko i sprawdź wilgotność
potem wypiel wszystko dokoła, chwasty z korzeniami wyrwij.
Każdą jodłę wsadź ponownie w ziemię do iglaków (conitorf), wyściółkuj korą i podlej obficie.
- piel systematycznie aby chwasty nie konkurowały z jodłami. Przecież jodła to wielkie drzewo, a u ciebie z trawy nie może wyleźć.
Dzień dobry, jestem początkującym i niedoświadczonym ogrodnikiem, stąd bardzo proszę o radę w sprawie ratowania jodły koreańskiej. Została kupiona na Boże Narodzenie w zeszłym roku w donicy, miała ok 150 cm wysokości. Przez tydzień była w ciepłym pokoju, po czym wynieśliśmy ją do chłodniejszego pomieszczenia (15-18 stopni C), niestety nie na tyle chłodnego, ponieważ jodła się obudziła, zaczęła wypuszczać pączki z igłami i szyszki. Codziennie ją podlewałam i spryskiwałam wodą, z końcem marca zaczęły delikatnie żółknąć igły, wtedy posadziliśmy ją do gruntu, wsypując na spód ziemię dla iglaków. Niestety jodła kontynuowała obumieranie, usechł cały wierzchołek, od spodu też ma żółte gałązki, w międzyczasie dwa razy ją nawoziłam. Już ją chcieliśmy usunąć, kiedy zauważyłam kilka dni temu, że puszcza znowu pączki z igłami (pędy przybyszowe? ). Co mam robić? Wykopać drzewko, czy ona jednak przeżyje? Co zrobić z uschniętym czubkiem? Przyciąć? Jeśli tak, to pytanie kiedy. Ziemia gliniasta.
To szyszeń pospolity. Zwalczane są tylko motyle, gdyż schowanego w drewnie się nie da zwalczyć. Szyszki usuwać i PALIĆ. Przepoczwarza się w pobliżu drzewa.