Widok na takie jezioro to już jest coś. Do tego piękny ogród- życie jak w bajce.( miałam napisac życ nie umierac, ale Ola to sama młodośc więc .......)
Choć mieszkam w miejscowości portowej (hm jak to pięknie brzmi) turystów u nas niewielu.
Jezioro zostało otwarte dla żeglarstwa dopiero niedawno, a widowiskowi kajtowcy regularnie są przeganiani przez straż. Obowiązuje zakaz biwakowania, kąpieli itp. a wszystko z uwagi na to,że jezioro to zbiornik wody pitnej dla Górnego Śląska no i obszar objęty programem Natura 2000. A to z kolei z tego powodu, że na terenie jeziora zasiedliły się rzadkie gatunki zwierząt ( np.żółw błotny, czaple, rybitwy zielonki, kropiatki, zimorodki, bobry, wydry itd.) i roślin. To tu właśnie napotkano na ostanią żywą paproć wodną - marsylię czterolistną, która dziś jest już uznana za gatunek w Polsce wymarły.
No i całe mnóstwo wędkarzy, którzy na przekór temu wszytkiemu pozostawiają po sobie tony śmieci.
Olu, to już w ogóle okolica marzenie. Piękne tereny bez turystów to bajka.
Tata ma działkę w Serocku, to nad Zalewem Zegrzyńskim, czyli pierwsza wodna miejscowość turystyczna od Warszawy i wcale mi się tam latem nie podoba. Prawie tak gwarno jak w Warszawie.
Motorówki co chwilę, sąsiedzi na dworzu popijają, słuchają muzyki i krzyczą, na plaży muzyka, z rynku słychać koncert...