Ja bym już drugi raz nie chciała brnąć przez małżeństwo hehe
Budowa to mały pikuś

Pomidory w szklarni chyba się ugotowały, choć wyglądają jak porażone zarazą ziemniaczaną. Częśc owoców też porażona. Buu

UlaB napisał(a)

Ledwo dom wybudowalas, juz zdążyłaś kupic kolejną działkę i zakladasz, ze next year bedzie stal kolejny stan surowy ? Karola, powinnas byc moim mężem od roku mamy (m., nie ja) problem decyzyjny co dokladnie i w jakiej technologii postawic na posiadanej juz dzialce - co ja bym dala zeby m. byl taki szybki jak Ty

Uśmiałam się

W szklarni latem trzeba maksymalnie wietrzyć, a nawet robić przeciąg. Bywały lata, że pod szkło wejść nie można było- taki piekarnik.
U mnie mam częściowo zacienione przez winorośl, która ma pędy w środku, a korzenie na zewnątrz. Jest z tym równiez problem, z uwagi na mączniaka. Ale w ciągu ostatnich lat niewiele takich horrorów było. żeby mi wszystkie pomidory padły. Najczęściej padają takie z miękką skórką, a takie mniejsze i koktajlowe wytrzymują. Staram się nie pryskać niczym, porażone fragmenty usuwam, i do końca sierpnia wytrzymują, a te co niedojrzałe wtedy, idą do kosza na nabranie koloru, albo na sałatkę.

W tym roku mam bardzo mało mięsistych, POstawiłam na koktajlowe, i takie nadające się do transportu. I chyba dobrze, bo na zewnątrz już rudbekie są pokryte mączniakiem. Mgły i zimne noce, i już są efekty chorób wszelakich.

Karola za Tobą trudno nadążyć

hahaha

sama za sobą nie nadążam

Haniu dziękuję. Mam koktajlowe samosiejki w całym ogrodzie, nie usuwam z myślą że posadzę w szklarni jak te wywalę. Póki co czekam aż maksymalna ilość owoców dojrzeje, zastanawiam się nad odcięciem całych górnych części krzaków żeby się nie wysilały na rośnięcie tylko na dojrzewanie tego co zawiązane...

Przy takich upałach, to te górne paąki wcale nie zakwitają. Popatrz na nie krytycznym okie,. Takie co już z nich nic nie będzie, to sa suche, albo żółte. I z takich już zero, nawet do października. Takie sadzonki śmiało możesz skrócic.

A takie wysiudane miejsce po nieudacznikach, możesz zapełnić siewkami, a nuż coś z nich będzie, choćby jeden pęd kwiatowy z którego możesz skorzystać jesienią. Byle nie gęsto.

Tak zrobię Haniu dziękuję!

daredevil napisał(a)

Ja bym już drugi raz nie chciała brnąć przez małżeństwo hehe
Budowa to mały pikuś

Hahahahaha!!!!!


A poza tym dla siebie dom to się buduje dopiero za trzecim razem

Trzeci raz będzie działka trochę za mała żebym chciała tam mieszkać. Choć z drugiej strony tę działkę tutaj mogę sobie zostawić, z ogrodem, a tę z domem sprzedać. Ale póki co nie stać mnie nawet na stan surowy, więc to potrwa. Zobaczymy