Dzięki kochane. Dziś i tak już poczułam spokój jak przeszłam się po podwórku (oczywiście z małą na rączkach), bo naprawdę dużo zrobiliśmy, ale mam taki niedosyt, bo to co jest na zdjęciach nie odzwierciedla ogromu włożonej pracy - ja jestem teraz na urlopie macierzyńskim, mąż pracuje zawodowo, a dziecko zawsze musi mieć kogoś do opieki, więc było to ciężkie fizycznie i organizacyjnie, bo jesteśmy we dwoje, nikt nie kwapi się do pomocy nad maluszkiem. Zresztą po 5msc jej życia już nawet o tym nie myślę. Do tego kupa kasy, no nie oszukujmy się- nawet jak dzieliłam sadzonki to żeby takie powierzchnie obsadzić i tak wydałam dużo.

Na szczęście powoli prace zaplanowane na ten rok się finiszują i zostaje pielęgnacja i podlewanie.

Zostało mi dokończenie ściółkowania rabaty grabowej i rabaty przy ogrodzeniu frontowym. A no i warzywnik bardziej ogarnąć trzeba.

W sobotę będziemy mieć szpilkę, bo po podliczeniu dużo wychodzi za wodę. Inwestycja zwróci się w parę miesięcy, a będzie można podlewać bez wyrzutów sumienia.


PS narzekam na nadmiar pracy i mówię, że rzygam zrębkami, a wyciągnęłam swój zeszyt i planuję kolejne nasadzenia. Gdzie to się leczy?