Poczytałam o problemie z szerszeniami, u mnie na szczęście nie zauważyłam, żeby gdzieś się osiedliły. Niestety są bardzo częstymi gośćmi. Każdego roku przylatują do mnie na lilaki i obgryzają korę z nich. One chyba z tej kory robią gniazda, a że u mnie lilaków dużo to się panoszą. Gdy tylko zauważę ich obecność i poobgryzane gałązki mąż smaruje tam gdzie one zerują jakąś trucizną i one już nie są w stanie odlecieć. Spadają pod krzaka. Bywa, że oskórowana gałązka zasycha.