Wróciłam wkońcu do domku i zaczynam zmniejszac zdjęcia, żeby nie wgrywać przez tydzień.
Brak słów - ogród, własciciele i ich pomocnicy stanęli na wysokości zadania - organizacja na medal.
A ogród niech sam się broni - ja jestem pod ogromnym wrażeniem. Nawet Andrzej złapał rybę - szczęka mu opadła - ogród marzenie.

przez najbliższy tydzień będę mogła podlewać do woli i siedziec na ogrodowisku aż nie padnę.
Będę Wam dawkowała porcjami, a w między czasie następne fotki pomniejszę.
Przed przyjadem do Ani po drodze zajżeliśmy do winnicy Maria Anna w Wyżnym 10 km od Ani (więcej info na necie - wspomnę tylko, że mają wspaniałe wina).
Jechaliśmy w trzy samochody, ale do winnicy pojechała z nami tylko Alinka - Kondzio z Andrzejem spieszyli się po stożki do szkółki.