Jagna ma rację że sprawa jest nadmuchana dość mocno. Patrząc na to nieco ogólniej - Polska nie jest na nią przygotowana. Jesteśmy krajem rozwijającym się i potrzebujemy jeszcze paru lat żeby ekonomicznie do niej dorosnąć. Polskiej studentki kinomanki nie stać na chodzenie po drogich multiplexach które opanowały ten kraj z absurdalnie wysokimi cenami biletów albo na dojazd do tych nielicznych kin które wyświetlają ambitne kino, ani na zakup filmów. Ona ściąga sobie film na własny użytek. Jeśłi nie przechowuje go dłużej niż 24 h i nie udostępnia publicznie w tej chwili nikt nie ma prawa jej nic zrobić.Rodzina z 3 dzieci nie pójdzie do multiplexu na każdą nową bajkę bo to koszt ok 150 zł.
Jak się wzbogacimy to nie będziemy każdego grosza oglądać dwa razy przed wydaniem. Takie podejście - na dziś wydaje mi się rozsądne, jest to kompromis pomiędzy prawami autorów a prawem do kultury, rozrywki i oświaty. Im bardziej rozwinięte intelektualnie społeczeństwo tym lepiej , a tutaj internet ze swoją swobodą ma duży wkład. A prawdziwy twórca musi oprócz chęci zysku mieć i poczucie misji.
Tutaj nieco więcej - i myślę że dość jasno.
http://www.gry-online.pl/S018.asp?ID=776 Chodzi głównie o niedoprecyzowanie tej ustawy w sytuacji gdy i tak - pomimo regulacji w prawie autorskim wiele spraw muszą roztrzygać sądy.
Co bowiem jest kradzieżą a co opracowaniem cudzego projektu a co inspiracją? Te pojęcia funkcjonują w prawie o własności intelektualnej i przerzucają w różnym stopniu prawo do własności na strony. A do tego dochodzi jeszcze inwazja nowego środka przekazu jakim jest internet.
Wyobraźcie sobie sytuację w której na bazie zdjęcia wstawionego przez Kasiog namaluję obraz. W jakim stopniu będzie on inspiracją a w jakim opracowaniem? Czy ja mam do niego prawo, czy tylko ona czy też musimy się podzielić? Zwykły zjadacz chleba nie da sobie z tym rady.
Poza tym jest to wojna na górze ale oby nie było jak zwykle - ... " prawo jak pajęczyna - bąk się przeciśnie a ugrzęźnie muszyna..." Dlatego jestem za mocną ochroną praw własności inetelektualnej - ale nie bublowatą lobbowaną przez amerykański przemysł rozrywkowy ustawą i nie w tym momencie.