w temacie "ja i róże" decydującym momentem a na pewno momentem, który wniósł sporo świadomych danych i sprecyzował kilka oczekiwań ... jakie mam

a o jakich sama nie wiedziałam ... więc takim klu była wczorajsza wyprawa do Kutna ... na festiwal róż

...
wyprawa zupełnie spontaniczna

... otóż któregoś dnia Przemko zupełnie sam (no może tam Kasia troszeczku

wspomniała, ze taka impreza jest

) ... zaoferował się, że nas do tego Kutna ... na te róże zabierze

...
i zgodnie z tym co na forum już wiemy od dawna ... bo w "kwadratowym ... " padło iż jak mężczyzna obieca, że coś zrobi to to zrobi ... tak zrobił i nas wziął był Przemysław do Kutna zawiózł

...
pomimo iż miasto Łódź (rozkopane jak i miasto Kielce

) zaproponowało objazd ... z którego my naiwnie

skorzystaliśmy ... nie wiedząc niestety, że objazd ów kończy się nie wiadomo gdzie ... i nie wiem czy miasto w/w tez straciło inwencję w kwestii onego objazdu czy tylko od pewnego etapu postanowiło zachować dla siebie część wyznaczonej trasy czyniąc z niej wiedzę tajemną

... w każdym razie nie zniechęceni do Kutna dotarliśmy

w humorach

podpędzonych Kasi rogalikami ... ależ one pyszniutkie były

!!!
ja przytomnie zdymałam

bossskie koturny i już tylko w baletkach ruszyłam za gnającą do róż Kasią

... parcie na róże miałyśmy podkręcone powyżej granicy normalności ... róże jako róże nie interesowały nas już od dawna ... nam chodziło o spersonalizowaną arystokrację różaną z ADRem w rodowodzie ... i z rodowodem

! samym w sobie ... no w końcu od dawna trwające na forum szaleństwo różane zobowiązuje
zaczęliśmy od Placu Marszałka gdzie nad wszystkim czuwał sam Piłsudzki ... ten ryk decybeli w muzie wódz zniósł dzielnie ... ale co miał nie znieść ... wcześniej zniósł, że mu artysta szablę przypiął swawolnie nie z tej strony i miasto Kutno ma jedynego w swoim rodzaju Marszałka ... bo jakby leworęcznego

...