Kochani, pozwólcie, że odpowiem ogólnie.
Dziękuję za informację, że
proso może jeszcze spać, nie ma powodu do niepokoju.
Drewutnia powstała ad hoc, w ciągu jednego dnia od pomysłu do wykonania (naprawdę!), ponieważ wiosną wertowałam wiele różnorakich przepisów prawnych (ustaw i rozporządzeń i innych takich nudności) – w związku z budową naszej wiaty, co to ją sąsiad nadal kwestionuje.
No i doczytałam w przepisach przeciwpożarowych, że materiały łatwopalne (a takim jest drewno) nie mogą być składowane w odległości mniejszej, niż dwa metry od granicy nieruchomości. A ponieważ dotąd leżało pod wiatką przylegającą do granicy z moim niezgodnym sąsiadem (od ponad 14 lat!, a tej wiatki nigdy nie zakwestionował!), a czekała nas kontrola z PINBu, nagabywałam eMa, żeby wyeliminować to naruszenie przepisów i drewno gdzieś przenieść. Ale gdzie? Zawsze podobała mi się drewutnia w Kwadratowym, ale to zupełnie inna konstrukcja.
Pomógł pinterest, który czasem jednak przeglądam. Pokazałam eMowi, co akurat dzień wcześniej widziałam na pinterest. Pomysłowy Dobromir nie myślał dłużej, niż kwadrans i powiedział że mi zrobi. Zrobił w ciągu dwóch godzin i tego samego dnia przenieśliśmy do niej drewno

Czasu na malowanie nie było. Ale ja ją pomaluję, tylko niech lato przyjdzie
Nie ma chyba ryzyka (lub jest niewielkie) że
drewno to w końcu kiedyś
zużyjemy i będzie prześwit. To drewno które widzicie w większości mamy już 14 lat. Mam wprawdzie w domu kominek (z kafli z miśnieńskiej manufaktury porcelany

, jeśli ktoś pamięta), ale nieczęsto w nim palimy. Nie mam bowiem rozprowadzenia ciepła na cały dom, więc raczej do ogrzewania się nie nadaje, jedynie na okazjonalne posiedzenie przy kominku.
Dlatego raczej
cisy stąd zabiorę bo tu ani potrzebne, ani ozdobne. Znajdę im bardziej reprezentacyjne miejsce. Skłaniam się ku temu, choć muszę to jeszcze dokładnie przemyśleć. Bo wydaje mi się, że drewutnia daje ładne tło dla roślin. Ładniej i lepiej je widać.
A ostatecznie zawsze mogę poprosić eMa, żeby mi imitację ułożonych szczap drewnianych zrobił

Pocięte plastry przyczepić do płyty, jeden obok drugiego... Kto się dopatrzy, że imitacja
Bergenię pokochałam na nowo miłością wielką. Miałam ją w ogrodzie od zawsze, rosnąca w kącie i zapomnieniu. Odkryłam ja na nowo dzięki ogrodowi Madżenki, gdzie rośnie na froncie rabaty. Ślimaki jej nie jedzą (może dlatego, że u mnie rośnie na patelni), ale opuchlaki odkryłam w ich korzeniach. Bo bergenii już nie ma w tym miejscu, gdzie była

- przesadziłam ją.
Warto mieć ją w ogrodzie. Pasuje zarówno do tradycyjnych jak i nowoczesnych ogrodów.
Trawnik mój nie wszędzie tak ładnie wygląda. Wystarczy wrócić do zdjęć by dostrzec, że mam wydeptane ścieżki – przy oczku i przed placykiem gospodarczym (tu do łysej gleby). Powodem jest to, że na końcu ogrodu, za placykiem mam wiatkę gospodarczą, do której ciągle łażę: po szpadel. Łopatkę, kosz, grabie, kosiarkę... Do niedawna był też tam kompostownik, więc i z resztkami ciągle kursowałam w tę i we wtę (już go nie ma tam). Nie mam pomysłu, co z tym wydeptaniem zrobić – próbowałam w ubiegłym roku posiać trawę – zero efektu, jest jak było. Myślę o jakimś utwardzeniu (płyty), ale durnowato będzie wyglądało. Pomyślę.
Carexom w ubiegłym roku obcięłam pędzelki po przekwitnięciu, bo brzydko wyglądały. Ale nie wiem, czy tak się powinno robić.
Kamasji fotkę zrobię,
kopytnika pomiziam
O matuchno, ale długaśny post mi wyszedł.
Tesiskam mocno wszystkich Miłych Gości

____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.