Pamiętasz, 4 róże dostałam za psie pieniądze (z innego źródła oczywiście)...dwie już zdechły...ale dwie jeszcze zielone pędy mają...czekam, co z nich będzie. Jeszcze tydzień mają na opamiętanie. Jak nie, to wywalę do kaczoka i zamówię z rosarium...ale mnie to denerwuje...że ciągle patyki i nic nie rusza...Podlałam nawet Asahi, Ania doradzała...
Kasiu na swoją NN czekałam prawie trzy lata, żeby coś z niej było, a te z Rosarium szaleją.....a dostały dwa razy magiczną siłę do róż...ta z casto zakupiona ostatnio na razie rośnie, ale pąków nie widać....jeszcze widać, że gorszy żłobek miała
Julcia buziaczki ślę, ominęły cię katastrofy pogodowe?
U mnie nie padało, ale jak czytam u innych to się włos jeży.
Różyczka piękna, a jak jeszcze pachnie no to już w ogóle...raj
Katastrofy pogodowe tak, ale złośliwość rzeczy martwych nie.....zmywarka odmówiła posłuszeństwa...horror z tym myciem naczyń....człowiek się wygodny zrobił
....ja wiem co to znaczy oberwanie chmury i ulewa non stop z małym huraganikiem włącznie...na własnej skórze kiedyś odczułam, więc współczuję tym, których dotknęły takie katastrofy.....
.....jest cudna to fakt...chyba muszę jakiś wentylator zamontować, żeby mi zapach nawiewało na taras