Witaj Bogdziu... U mnie też gotowanie to codzienne, świeże musi być... Ale, ja mam ojca staruszka i on nie uznaje "wczorajszego" jedzenia... Dobrze, że M i dzieci nie są takie wybredne, bo już bym chyba zwariowała... A ptaki urocze... U mnie też są przelotem, tylko mnie nie ma z aparatem, wtedy... Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczoru Ci życzę...
Bogdziu - zaglądam przelotnie żeby podziękować za wiersz. I pozdrawiam.
Nie moja Bożenko ale nigdy nie wiadomo co do domu przygarnę he,he
Rozkosznie wygląda,ale na swoją kanapkę bym nie wpuściła....świntuch jeden!