Mnie też bardzo się podoba ten pomarańcz, nie mialabym nic przeciwko, gdyby takie cudo zagościło u mnie w ogrodzie. A mąż byłby zachwycony, bo to jego ulubiony kolor
Haniu takiego cudnego widoku się dziś od Ciebie spodziewałam. Brak mi słów by to określic, no cuda najprawdziwsze masz w ogrodzie. dzieki za zdjecie jest śliczne. Buziaki.
Dokładnie taki sam mam problem i posadziłam głupio trzy pomarańczowe azalie Gibraltar z japońskimi - białą i różową. Ten róż z pomarańczem to koszmar i nic nie pomogło przełamanie kolejną białą odmianą, bo ma żołty środek i też źle. Zdecydowałam że pomarańczowe azalie wylatują na tzw. zółtej rabacie, gdzie utworzą rządek w okolicach oczaru i będzie naturalne następstwo kwitnienia i kolorów. Przynajmniej taką mam nadzieję. W dodatku to są jedyne moje azalie.
Pomarańczowe azalie dobrze by wyglądały koło fioletowych, też tak myślę i wydaje mi się że u Ciebie widziałam coś takiego.
Pozdrawiam.
Ja jak kwitną to biegam jak dziecko i zdjęcia robię , dla mnie to śliczny widok takie wielkie bukiety kwiatów, nie do uwierzenia jakie potrafią byc piękne , choc oststni rok niestety był okropny , kilka mniej trwałych wyrzuciłam do lasu a w tym roku bez problemu przetrwały a kilka poszło na śmieci bo były tak duże że nie dało sie juz wykopac.W tym roku pewnie by zakwitły , o ile jeszcze wiosenne przymrozki nie dokuczą.Muszę w maju do Ciebie pozaglądac.