na ten ogród potrzebny jest dobry kawałek popołudnia ... tzn na aktualizacje obrazków ... analizę tekstów

... ogarnięcie kto zacz i do kogo podobny

... dobrze, ze szafirków nie trzeba liczyć bo bym poległa

...
Irenko mogę spokojnie (choć to inne spokojnie niż słownik dyktuje

) gapić siem
na pąki pnącej hortensji ...
na te wiele wiele pyszniących się w słoneczku żurawek
na łany cebul w kolorze i w gotowości do odpalenia ... choć makro czosnki są tak obiecujące, ze spokój trudno zachować ...
na lada moment kwitnącą dąbrówkę ... i już szalejący żagwin (i się doigrał

) ...
rozplenice w rododendronach .. (ja wiem, ze u mnie zdiagnozowano lilie i wiem, ze tam są - nie fiem

tylko jakim cudem - ale jakbym takie listki już widziała

) ... to musi zaboleć
eksmitowane trawki ... kontrastujący z zielenią berberys ... cięte kulki i podcinane insze inszości
wiele wiele pominę bo przecież tego wszystkiego się nie ogarnie
i ok ... założenie parkowe w Miłkowie zachwyca ... ale to wiesz

bo tu peerelowska kolejka wszyściutko już powiedziała

...
i wszystko to zniesę bez szkody dla enzymów wrażliwego narządu ... ale jak mi powiesz, że tego biedrona dla wnusia machnęłaś sama to siem zdenerwuję ... na siebie bo ja taaakiego biedrona to zjeść tylko umiem

...
yhm ... jeżeli chodzi o Dżagę to drodzy państwo pomówienia ... ta sunia to chodząca uprzejmość i niewinność
buziak