Moi kochani, jestem na chwilkę, żeby podzielić sie dobrą wiadomością; walka była niesamowita, nie miałam jak isc do kompa, bo psy sparaliżowane, cierpiące okrutnie; Dżaga ma większą masę, radziła sobie lepiej, ale Sonia była praktycznie w agonii, jej cierpienia były straszne, ona juz na starcie jak brałam ją ze schroniska, była po strasznych przejściach; obie żyją, ale to że przezyła Sonia to cud, bo myślelismy, że z głową nie tak, nie będę ropzisywać sie za dużo, ale było to straszne!
obie żyją, jest lepiej, dostaja dalej leki i wszystko co potrzeba, Sonia tylko zagubiona bez Pucka, on dawał jej pewność;
moje psy sa tylko na posesji, więc nie mają kontaktu z niebezpieczeństwem, ale odkąd dalej na mojej ulicy wybudowali wielorodzinne domy, to jak psy szczekały za bramą, wielu sie to nie podobało i były pretensje, niesłuszne; kto u mnie był, wie, że dbamy, pilnujemy i jesteśmy odpowiedzialni za swpoich pupilów; nie było kiedy dalej rozpaczac za Pucusiem, ale wiem, że dam sznsę kolejnemu piesku ze schroniska, wezme małego nieszczęśnika.
kocham was wszystkich za wsparcie, za zaklinanie aby wszystko dobrze się skończyło, teraz płaczę, ale ze szczęścia, jak widzę ich merdanie, normalne chodzenie i wszystko to, czym nas pieski obdarzają
na razie tyle, buziam was wszystkich i osobno

dzięki