Grandzę u Was na wątkach... ale nie mogę pisać, bo sobie opuncji gównianej nabiłam całe łapy i mnie boli, kłuje... i żałuję, że całej nie wyciepałam.... jak do jutra to nie wylezie, to pójdę i wyrzucę..
Wydłubać się nie da... bo tego gówna nie widać.. zachciało sie kaktusa w ogrodzie.. idiotka ze mnie... było fajnie jak zielsko tam nie narosło.. a jak sie trawki nasiały, to był meksyk. i dobre rękawice i wogóle.. i tak kłuje.. nienawidzę opuncji. Całe ręce i coraz gorzej....
Kasia .. róże to mały pikuś.....
Najpierw berberysy mnie pokłuły i się ponabijały.. jeszcze dziś ileś wyciągałam po kilku dniach, wczoraj jeżyny (dzięki rękawicom Kasi łapska w miarę całe, tylko nogi, i inne części ciała)..... a dziś opuncja... niewidzialna wiedźma.... idzie won.... jutro już chłop jej nawet nie uratuje..
Mam w tym stylu..ale prezent
Wiec do berberysów oszczędzałam, bo przecie sie zniszczą na kłujokach
Do jeżyny używałam.. łapki całe, ale reszta już nie.... te pierońskie liany miały po 10 metrów długości i było ich niezliczalnie na metr kwadratowy... a miejsca do operacji mało.. między płotem a jodłami.. a raczej pod jodłami..
A przy opuncji aptekarska robota.. wzięłam grubsze ogrodnicze, ale precyzyjne.. i kolanem też się dotknęłam.... i nogawkami sporni.... i w dupie takei rośliny mam..
Idę potowarzyszyć żonowi... niech wie, że czasami jestem z nim