A ja byłam na dietach rozmaitych, Dukana, Montignaca, bez węglowodanów, nie łączenia i w Vitalii też byłam dwa razy. Dieta z Vitalii to jak gadanie z robotem, schematyczne, niby kontakt mailowy z dietetykiem i psychologiem jest, ale mi to nie pomagało. Najbardziej śmieszne momenty przeżywałam ćwicząc z komputerem, który gadał ... dawaj, jeszcze, dasz radę, super ci idzie ... kładłam się ze śmiechu.
Jedno wiem, jeśli wola jest słaba, jest bardzo ciężko, a ja takową mam. Unikam więc w nadmiarze spotkań towarzyskich z zastawionym zwłaszcza słodyczami stołem, bo to dla mnie jest biodrowym koszmarkiem. Koleżanka, rodzinka, ciasteczka, potem kolacyjka, a wszystko w większości wieczorem. Nie mam nadwagi i nigdy nie miałam, ale czuję że mam za dużo. Moje stare sukienki wiszą w szafie. Zatem postanowiłam, że od Nowego Roku robię sobie badania tzw. przegląd i pojadę tak: 5 posiłków dziennie, bez dojadania, trochę mniejsze porcje, zamiast słodyczy można zjeść figę albo suszony owoc, więcej wody i herbaty zielonej lub czerwonej (ale ona jest taka ble), raz w tygodniu joga na zajęciach i przeplatany program SHAPE Ewy Chodakowskiej z callaneticsem w tygodniu (kartka wisi do odhaczania na tablicy). Będę miała motywację do ćwiczeń, bo córcia ma krzywy kręgosłup i ćwiczyć musi w domu.
Zatem kobietki nie odmawiajcie sobie niczego, ale jak się skonsumuje więcej, to spalić trzeba więcej i już.
____________________
borówcowy
wizytowka